"Jesteśmy gotowi zrezygnować z rozmieszczenia pocisków w Kaliningradzie, jeśli nowa amerykańska administracja, po przeanalizowaniu rzeczywistej przydatności tego systemu dla odpowiedzi "krajom bandyckim", zdecyduje się odstąpić od planów systemu przeciwrakietowego" - wyjaśnił Miedwiediew. "Jesteśmy gotowi negocjować "opcję zero". Jesteśmy gotowi do namysłu w sprawie światowego bezpieczeństwa wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi i krajami Unii Europejskiej" - zaznaczył. 5 listopada, po zwycięstwie Baracka Obamy w wyborach prezydenckich w USA, Miedwiediew zapowiedział, że rozmieści w obwodzie kaliningradzkim pociski Iskander, których zadaniem będzie "neutralizacja" elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. "Nie możemy nie zareagować na jednostronną decyzję o instalacji wyrzutni rakiet i radaru" - podkreślił w wywiadzie rosyjski prezydent. Wyraził też nadzieję na "szczere i uczciwe relacje" z nową amerykańską administracją i "rozwiązanie problemów, których nie udało się uregulować z odchodzącą administracją". Odnosząc się do wojny w Gruzji i obecności rosyjskich wojsk w separatystycznych republikach Osetii Płd. i Abchazji, Miedwiediew zauważył, że kwestie te są regulowane przez dwustronne umowy między Rosją a "tymi dwoma krajami". "Dzieje się tak w celu ochrony życia mieszkańców i zapobieżenia katastrofie humanitarnej" - wskazał. Rozmówca "Le Figaro" zaznaczył też, że decyzja Rosji o uznaniu Abchazji i Osetii Południowej za niepodległe państwa jest "nieodwracalna". Mówiąc o globalnym kryzysie finansowym i zbliżającym się szczycie krajów o rozwiniętych i wschodzących gospodarkach - G20 w Waszyngtonie, Miedwiediew poinformował, że przesłał już swoje propozycje prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu, premierowi Włoch Silvio Berlusconiemu, kanclerz Niemiec Angeli Merkel i brytyjskiemu premierowi Gordonowi Brownowi. "Nie jest tajemnicą, że podzielamy tę samą opinię na temat genezy i natury tego kryzysu" - tłumaczył. Miedwiediew wskazał, że odpływ kapitału za granicę nie będzie przyczyną nacjonalizacji banków, bo "nie jest to rozwiązanie". "Jeśli trzeba możemy podjąć działania jak przejęcie udziałów przez państwo, co z powodzeniem uczyniono w Stanach Zjednoczonych lub w W. Brytanii. Ale nawet jeśli część kapitału banków zostanie przekazana państwu, to musi to być tymczasowe" - ocenił.