Sikorski powiedział w TOK FM, że w niedzielę minister SZ Rosji Siergiej Ławrow poinformował go, że Miedwiedew będzie chciał przyjechać na uroczystości pogrzebowe. - Spodziewam się, że cały świat przyjedzie do Warszawy - podkreślił Sikorski. Szef polskiego MSZ, pytany o ewentualną obecność prezydenta USA Baracka Obamy, odpowiedział: "Tego nie wiem. Wczoraj naszą ambasadę odwiedziła sekretarz stanu Hilary Clinton. Prezydent Obama skierował list do naszego ambasadora. Nawet tego bym nie wykluczał" - zaznaczył. Sikorski powiedział, że po tragedii w Smoleńsku był świadkiem "bardzo serdecznej" rozmowy premiera Donalda Tuska z prezydentem Barackiem Obamą. Mówił też o rozmowie Tuska z przywódcami Rosji. - Nietypowo premier rozmawiał jednocześnie z premierem Putinem i prezydentem Miedwiediewem, którzy podawali sobie z rąk do rąk słuchawkę - powiedział. Według Sikorskiego liczba wyrazów żałoby płynących z całego świata jest "olbrzymia". - Śmierć pary prezydenckiej, prezydenta na uchodźstwie, dowódców wszystkich sił zbrojnych i tak ważnej delegacji jest bezprecedensowa na świecie, a do tego cel w jakim oni tam lecieli. Katyń to jednak tragedia, która się rejestruje, jest pamiętana na świecie. Teraz zostało to światu przypomniane wielkim kosztem i w bardzo dramatyczny sposób - podkreślił. Sikorski dodał, że to co się stało w Katyniu przed 70 laty, to "wyrzut sumienia" dla niektórych sojuszników Polski, którzy "zatajali prawdę o tym wydarzeniu przez wiele lat".