Sąd uznał wniosek prokuratury o aresztowanie podejrzanego z uwagi na obawę matactwa i zagrożenie wysoką karą - do 10 lat więzienia. - Wachowski prawdopodobnie do poniedziałku zostanie w areszcie w Łodzi, niewykluczone, że potem zostanie przewieziony do innego aresztu - powiedział Wojciech Górski, rzecznik łódzkiej prokuratury apelacyjnej. Prokuratura zarzuciła Wachowskiemu usiłowanie wyłudzenia dwóch milionów zł od biznesmena irackiego pochodzenia Hassan Al- Zubaidiego w zamian a pomoc w zwolnieniu go z aresztu, próbę oszukania na milion złotych biznesmenów spod Łodzi i ukrywanie tajnych dokumentów. Według śledczych, w konsekwencji udało mu się wyłudzić od brata osadzonego 15 tys. zł. B. minister został zatrzymany w czwartek rano przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w związku ze śledztwem ABW i łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej, w sprawie przyjmowania korzyści majątkowych oraz powoływania się na wpływy. Podczas czwartkowego przesłuchania w prokuraturze Wachowski nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Postępowanie zostało wszczęte ponad trzy lata temu po doniesieniu braci G., biznesmenów z podłódzkiego Rzgowa. Wachowski już drugi raz został zatrzymany w tej sprawie; we wrześniu 2005 roku zarzucono mu płatną protekcję i ukrywanie dokumentów. Łódzka prokuratura zmieniła w czwartek podejrzanemu zarzut przedstawiony w 2005 roku w sprawie braci G. - z płatnej protekcji na usiłowanie popełnienia oszustwa. Według prokuratury, Wachowski żądał od braci G. zapłaty miliona złotych, w zamian za obietnicę załatwienia im zalegalizowania hal targowych oraz zmianę przeznaczenia terenów pod jednym z tych obiektów - z terenów przeznaczonych na budownictwo mieszkaniowe na działalność usługową. Rzecznik prokuratury przypomniał, że b. ministrowi postawiono już w 2005 roku także zarzut ukrycia w miejscu swojego zamieszkania dokumentów m.in. tajnych, którymi nie miał prawa rozporządzać. Prokuratura informowała wówczas, iż chodzi m.in. o kilkadziesiąt dokumentów, w tym z afery FOZZ oraz niesprecyzowane rozporządzenie prezydenta Lecha Wałęsy. Trzy dokumenty opatrzone były klauzulą tajne, jeden - klauzulą poufne. Wachowski nie przyznał się wtedy do winy; po jednym dniu został zwolniony. Po przedstawieniu zarzutów, b. szef gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy mówił wówczas dziennikarzom, że dokumenty wraz z innymi gadżetami przesłano mu z Kancelarii Prezydenta po tym, jak zakończył tam pracę, ale zapomniał o nich. Groziła mu wtedy kara do 3 lat więzienia; teraz grozi mu od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Śledztwo wszczęte po doniesieniu braci G. - biznesmenów z podłódzkiego Rzgowa, właścicieli hal targowych - jest prowadzone od sierpnia 2004 roku i dotyczy przyjmowania korzyści majątkowych i powoływania się na wpływy przez osoby z życia politycznego i gospodarczego. Ich doniesienie związane było również ze sprawą sponsorowania przez nich sportowej spółki SPN Widzew SSA. Zarzuty w śledztwie - obok Wachowskiego - prokuratura przedstawiła dotąd kilkunastu osobom; część z nich została już oskarżona. Wśród tych ostatnich jest m.in. b. poseł SLD Andrzej Pęczak, były współwłaściciel klubu Widzew, biznesmen Andrzej P. oraz b. prezes tego klubu i b. wiceprezydent Szczecina Mirosław Cz. Zarzuty w tym śledztwie postawiono także b. wiceprezydentowi Łodzi - Karolowi Chądzyńskiemu i urzędującemu wiceprezydentowi Włodzimierzowi Tomaszewskiemu.