Niewykluczone, że Adam Michnik zostanie wezwany jeszcze raz, gdyż w trakcie dzisiejszego przesłuchania padł wniosek w tej sprawie. 15 lipca, tego samego dnia, kiedy Rywin po raz pierwszy przyszedł do Agory, te cztery osoby rozmawiały ze sobą wielokrotnie. Dzień później tzw. poprawka antykoncentracyjna miała być przyjęta przez rząd. Tak się jednak nie stało, bo Jakubowska poprosiła Michnika, by przekonał premiera do przełożenia terminu jej rozpatrywania. Gdyby rząd przyjął poprawkę, Rywin nie miałby po co składać swojej łapówkarskiej oferty szefowi "GW". - Jak czytam te billingi, to jestem jeszcze bardziej wstrząśnięty. Widzę z tego, kto koło tego chodził, kto, z kim się kontaktował i dla jakiego powodu wszyscy tutaj wymienieni ten fakt starannie zatajali - mówi Adam Michnik. Ten punkt widzenia stawia go w pozycji wmanewrowanej w całą intrygę. Wcześniej Adam Michnik zeznał, że 22 lipca, po nagraniu jego rozmowy z Rywinem, a przed wieczorną konfrontacją u premiera o tym, iż rozmowa została nagrana byli poinformowani wiceprezesi Agory Helena Łuczywo i Piotr Niemczycki oraz dziennikarz "GW Paweł Smoleński. - I nikt więcej o tym informowany nie był - podkreślił Michnik. O to, kogo redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" poinformował o nagraniu, zapytał szef komisji Tomasz Nałęcz. Jego zdaniem, pomoże to ocenić, czy osoby wiedzące o dowodzie przestępczej oferty, mogły wpływać tego dnia na kształt autopoprawki do ustawy o rtv. Adam Michnik odmówił ujawnienia, kiedy zapoznał się z treścią listu z datą 25 lipca ub. roku, który Lew Rywin przekazał prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. - Jako dziennikarz na to pytanie nie mogę odpowiedzieć, gdyż w ten sposób musiałbym ujawnić źródło swoich informacji - powiedział Michnik, odpowiadając na pytanie Jerzego Szteligi (SLD). Komisja śledcza przesłucha ponownie prezes Agory Wandę Rapaczyńską oraz b. wiceminister kultury, obecnie szefową gabinetu politycznego premiera Aleksandrę Jakubowską. Wniosek o ich przesłuchanie zgłosił dzisiaj wiceszef komisji Bogdan Lewandowski (SLD).