Pod koniec lipca Kołodziejczak poinformował, że Sąd Okręgowy w Warszawie zarejestrował partię Zgoda. Podkreślał wówczas, że Zgoda jest Polsce potrzebna i zapraszał do niej sprawnych i uczciwych działaczy. Partię założyła głupa związkowców z AGROunii i działaczy Kongresu Nowej Prawicy. "Zgoda straciłaby swój potencjał" Kołodziejczak poinformował na swoim profilu na Facebooku, że zdecydował się zawiesić swój udział w tym projekcie. "Niestety mimo wszelkich podjętych przeze mnie prób rozwiązania tej sprawy, okazało się, że niektóre osoby, z którymi współtworzyliśmy ten projekt, nie są tak naprawdę zainteresowane walką o nasz program, a jedynie realizacją swoich partykularnych interesów. Nie da się tworzyć tak ambitnego i świeżego projektu bez ciężkiej pracy wszystkich stron" - napisał. "Wiem, że wielu z Was zaufało temu pomysłowi i chciało działać z nami. Bardzo Wam za to dziękuję, ale nie mogę pozwolić na to, by ludzie pełni ideałów i chęci prawdziwej zmiany, zmarnowali swój potencjał, a tak uważam - stałoby się w ZGODZIE" - dodał Kołodziejczak. "Ta sytuacja dobitnie pokazuje mi, jak bardzo potrzebna jest głęboka odnowa w polskiej polityce i że tylko wymiana starych układów i nowi ludzie mogą zdziałać coś na lepsze. Wszystkim Wam, którzy zaufaliście mi i mnie wspieracie, dziękuję z całego serca i obiecuję, że to nie koniec moich działań i walki o lepszą Polskę. Gorycz porażki, którą dziś czuję, przekujemy w przyszłości na jeszcze większą siłę do działania!" - podkreślił lider AGROunii. "Nie było zaangażowania drugiej strony" Kołodziejczak pytany w piątek o powody tej decyzji powiedział, że opuścił Zgodę, bo współpracował z osobami dla których celem startu w wyborach jest osiągnięcie maksymalnie 3,5 procent. "I to ma ich zadowalać, a dla mnie takie nieprofesjonalne podejście jest po prostu początkiem końca takiego projektu. I tak było też w tym wypadku" - podkreślił lider AGROunii. W jego ocenie, nie było zaangażowania "drugiej strony, która tworzyła projekt Zgoda". "Moja decyzja nie mogła być inna. Nie mogę pracy ludzi generować tylko po to, żeby ktoś zdobył subwencje" - zaznaczył Kołodziejczak. "Moja praca społeczna jest po to, żeby zmieniać rzeczywistość, pracować dla kraju, dla ludzi, a nie dlatego, żeby mieć łatwy pieniądz z tego wszystkiego" - dodał Dopytywany, czy będzie startował w wyborach z innych list, Kołodziejczak odparł, że "jest taka możliwość". "Rozważam w tej chwili propozycje, które są" - podkreślił.