W środę, 11 listopada, ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Mimo że, zgodnie z zapowiedziami organizatorów, miał być zmotoryzowany, wielu uczestników brało w nim udział pieszo. Podczas marszu doszło do zamieszek; policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. Doszło także do podpalenia racami jednego z mieszkań. W mediach społecznościowych pojawiły się również nagrania przedstawiające brutalne interwencje policji wobec relacjonujących marsz dziennikarzy. Marcin Fijołek zapytał Michała Dworczyka w "Graffiti" o to, jak ocenia działania policji podczas środowego marszu. - Wszyscy jesteśmy bardzo rozczarowani, że znalazły się grupy chuliganów, którzy próbowali zakłócić Święto Niepodległości - mówił szef KPRM. - Wiemy już z komunikatów, które zostały przekazane, że jeśli chodzi o kontrowersje pojawiające się w sprawie użycia broni gładkolufowej przez policję, te kwestie są wyjaśniane - dodał. Jak powiedział, informacje w tej sprawie będą przekazywane przez policję i MSWiA. "Policja musi interweniować, gdy łamane jest prawo" - Oczywiste jest, że nie może być zgody na żadne czyny chuligańskie, na łamanie prawa. W takich sytuacjach policja musi interweniować, aczkolwiek jeśli są sytuacje, w których pojawiają się kontrowersje, muszą być one bardzo gruntownie wyjaśniane - stwierdził Dworczyk. Jak ocenił, wszyscy organizatorzy marszu powinni zadbać o to, żeby nie dochodziło do aktów wandalizmu i łamania prawa. "Gdzie wicepremier od bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński? W tym momencie to na nim spoczywa pełna odpowiedzialność za dzisiejsze wydarzenia na ulicach Warszawy. To on bezpośrednio odpowiada za nadzór na służbami" - napisał w środę na Facebooku prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - Dla mnie jest bardzo przykre, że politycy opozycji nie potrafią nawet w takim dniu wznieść się ponad podziały polityczne i próbują insynuować, wykorzystując sytuacje takie jak chuligańskie incydenty do walki politycznej - ocenił Dworczyk.