"Wchodząc rok temu w koalicję z PO, słyszeliśmy ostrzeżenia, że będziemy listkiem figowym dla przekrętów. Mieliśmy oczywiście świadomość, że PO święta nie jest, jednak uznaliśmy, że warto zawrzeć umowę, która zagwarantuje nam realizację naszych najważniejszych postulatów" - podało w oświadczeniu na stronie internetowej Miasto Jest Nasze. W oświadczeniu dodano, że "wraz z nowym prezydentem miasta przyszła nadzieja na nowe standardy. Rafał Trzaskowski deklarował, że chce wspólnie z nami dbać o lepsze projektowanie przestrzeni, zieleń i infrastrukturę. Była też chęć, by nowe standardy zachowań wprowadzać w urzędach". Według MJN na deklaracjach się skończyło. "Obietnice kierujących warszawską Platformą Marcina Kierwińskiego i Jarosława Szostakowskiego są warte mniej niż papier, na którym zostały podpisane". "Traktowano nas jak balast" Przedstawiciele stowarzyszenia wskazali, że koalicja z PO obejmowała współpracę na Żoliborzu, gdzie PO nie uzyskała samodzielnej większości w radzie dzielnicy. "MJN poszło na duże ustępstwa w kwestii wyboru Zarządu Dzielnicy. Mimo że bez głosów MJN i radnych Koalicji Dla Żoliborza nie było możliwe uzyskanie większości w Radzie, zgodziliśmy się na poparcie kandydatury Pawła Michalca, obejmując jedynie stanowisko jego zastępczyni w 3-osobowym zarządzie dzielnicy" - napisali. Burmistrzem Żoliborza został Paweł Michalec - były wiceburmistrz Targówka. "Nazwisko to poznaliśmy zaledwie dwa dni przed decydującą sesją Rady Dzielnicy, co było zapowiedzią późniejszych złych praktyk. Wtedy jednak uznaliśmy, że warto przymknąć na to oko, by jak najszybciej przystąpić do konstruktywnych działań" - wskazali działacze. Dodali, że w ostatnim roku byli świadkami "wielu sytuacji, w których łamano zasady transparentności i partycypacji społecznej". "Występowały próby nepotyzmu oraz upartyjniania instytucji samorządu. Wielokrotnie musieliśmy blokować niezgodne ze standardami zachowania i decyzje naszego koalicjanta. Równocześnie koalicjant blokował nasze próby realizacji programu wynikającego z podpisanej umowy koalicyjnej. Traktowano nas jak balast utrudniający realizację interesów partyjnych w dzielnicy" - oświadczyli. "W takiej sytuacji pozostaje nam przejść na stronę konstruktywnej opozycji. Przez rok dawaliśmy politykom PO szansę, by pokazali, że są gotowi wspólnie działać dla dzielnicy. Zabrakło im odwagi, by przeciwstawić się patologicznym działaniom całej machiny partyjnej, która, jak pokazują ostatnie wydarzenia choćby w dzielnicy Włochy, ma poważny problem ze standardami etycznymi wśród swoich działaczy. Być może nasze odejście z koalicji z PO pozwoli zwrócić uwagę na potrzebę zmian w samej partii, jak również wywoła dyskusję o tym, jak odpartyjnić samorządy" - napisali w oświadczeniu. Zwrócili się też do działaczy Platformy Obywatelskiej w Warszawie. "W obecnym kształcie i pod obecnym kierownictwem nie jesteście wiarygodnym partnerem do współpracy. Spójrzcie na swojego byłego partyjnego kolegę Artura W. i obudźcie się!" - podkreślili.