- Nowelizacja ustawy regulującej nasze działanie weszła w życie 26 lutego. Tym samym komisja staje się de facto nowym tworem - mówił w marcu w rozmowie z Interią Błażej Kmieciak, wówczas jeszcze przewodniczący Państwowej Komisji ds. przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15, nazywanej Państwową Komisją ds. Pedofilii (PKDP). O ten "nowy twór" zabiegali sami członkowie Komisji. Życie pokazało bowiem, że pisana naprędce w reakcji na reportaż braci Sekielskich "Tylko nie mówi nikomu" ustawa o powołaniu gremium, które miałoby się zająć szeroko rozumianym problemem wykorzystywania seksualnego małoletnich, miała w sobie pewne - delikatnie mówiąc - braki. Ustawowe absurdy To właśnie te braki powodowały, że Komisja w wielu przypadkach miała związane ręce. Przykład? Osławione wpisy do Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Miało być to jedno z głównych narzędzi w rękach Komisji w sprawach przedawnionych, gdy sądowa droga była już zamknięta. Dane osoby, w przypadku której w postępowaniu wyjaśniającym PKDP ustaliła, że dopuściła się ona przestępstwa seksualnego na małoletnim, trafiałyby do ogólnodostępnego spisu. Sankcja ta z jednej strony miała być wyraźnym znakiem sprawiedliwości wobec pokrzywdzonych, ale też pewną ochroną dla społeczeństwa - żeby na przykład sprawca wykorzystywania seksualnego nie był zatrudniany jako woźny w szkole. Tymczasem Komisja nie skorzystała z tego narzędzia ani razu. Obawiała się bowiem, że jej decyzje i tak będą anulowane przez sądy. "Było to niezwykle trudne, bo mówimy o szczególnym zadaniu Komisji, ale zdecydowaliśmy, że procedury nie rozpoczynamy. Inaczej narazilibyśmy poszkodowanych na konkretną szkodę. Poza tym pracowalibyśmy na przepisach, które są wadliwe" - tłumaczył na łamach Interii w czerwcu 2021 ówczesny przewodniczący Komisji. O jaką szkodę chodziło? O sytuację, gdy sąd anulowałby decyzję Komisji. A - jak wyjaśniała PKDP - mógłby to zrobić, właśnie z powodu prawnych niedociągnięć w ustawie. "Proszę się postawić na miejscu osoby pokrzywdzonej, która przez luki w przepisach poczuje, że po raz kolejny szeroko pojęty wymiar sprawiedliwości ją zawiódł. Nie możemy do tego dopuścić. Nie chcemy dodatkowego zranienia osoby poszkodowanej" - tłumaczył Kmieciak. Czytaj również: Kmieciak: To, co usłyszałem z ust pana Jakuba, dotknęło mnie do głębi Luki w przepisach sprawiały sporo kłopotu sądom, które miały wątpliwości co do tego, jak traktować nowo powstałą wówczas instytucję. W samej ustawie pojawiło się więcej problematycznych "kwiatków" - na przykład wadliwa nazwa "cywilny sąd okręgowy". Takiego nie ma. Jest Wydział Cywilny w Sądzie Okręgowym. "Wypalanie pedofilii żelazem", wersja polska To wyszło "w praniu", ale zanim do tego doszło, mogliśmy obserwować, jak w praktyce wygląda zapowiadane przez premiera Mateusza Morawieckiego i ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę "wypalanie pedofilii żelazem". Od szumnych zapowiedzi do przepisów, które pozwolą Komisji realnie działać, trzeba było czekać prawie cztery lata. Przypomnijmy: zapowiedź utworzenia komisji pojawiła się po wspomnianym filmie, który miał premierę w maju 2019. Ustawa weszła w życie 29 września 2019 roku. Pierwszego członka, czyli Błażeja Kmieciaka, powołał rzecznik praw dziecka pół roku później, 15 maja 2020 roku. Pełny skład złożył ślubowanie 24 lipca 2020 roku. Komisja rozpoczęła działalność 24 listopada 2020 r. Na zmianę wadliwych przepisów przyszło czekać do lutego 2023 r. Tymczasem zgłoszenia pojawiły się już pierwszego dnia funkcjonowania Komisji. Czytaj też: Trzyletnia dziewczynka pomogła wskazać seryjnego pedofila 190 spraw czeka na postępowanie wyjaśniające Dziś, dwa i pół roku później - jak informuje PKDP - spraw przez nią prowadzonych jest 895. Co to znaczy "spraw prowadzonych"? Generalnie wszystkich, którymi zajmuje się Komisja - chodzi o sprawy podjęte z urzędu, kierowane do Komisji przez instytucje państwowe, indywidualne zgłoszenia, czy sprawy przedawnione. Tych ostatnich jest około 190. Teraz, po nowelizacji ustawy, Komisja może w końcu doprowadzić do postępowań wyjaśniających, dotyczących właśnie tych przestępstw, których karalność uległa przedawnieniu. Na początku kwietnia, już po zmianie ustawowych regulacji, Komisja wyjaśniała w oświadczeniu, że obecnie pracuje nad przygotowaniem do prowadzenia takich postępowań - m.in. organizując odpowiednią przestrzeń, uzyskując dostęp do bazy PESEL, czy dostosowując regulaminy wewnętrzne. Kiedy dokładnie pierwsze postępowania wyjaśniające będą mogły się odbyć - nie wiadomo. Prace trwają. Wiadomo natomiast, że brak przewodniczącego nie powinien zakłócić tej pracy. Bez przewodniczącego, ale z zastępcami Rezygnacja Błażeja Kmieciaka stała się faktem 14 kwietnia. Był to ostatni dzień przewodniczącego PKDP na tym stanowisku. Dziś jest on członkiem Komisji. Dwa dni przed odejściem Kmieciaka PKDP powołała ze swojego grona dwóch zastępców przewodniczącego. Zostali nimi psycholożka i psychoterapeutka Justyna Kotowska i radca prawny Andrzej Nowarski. Nowego przewodniczącego zgodnie z prawem może wybrać tylko Sejm zwykłą większością głosów. Ostatnie posiedzenie zakończyło się w ubiegłym tygodniu, następnym razem posłowie zbiorą się z końcem maja. Przynajmniej do tego czasu - a może i dłużej, jeśli w harmonogramie obrad nie znajdzie się punkt dotyczący szefa PKDP - instytucja ta będzie bez przewodniczącego. Komisja zapewnia jednak, że dzięki wyłonieniu zastępców przewodniczącego jej działanie nie będzie zakłócone. W przypadku postępowań wyjaśniających w sprawach przedawnionych - jak przekazano - zastępca jest upoważniony do wykonywania wszystkich uprawnień przewodniczącego. -----Gdzie po pomoc w sprawach związanych z wykorzystywaniem seksualnym? Sprawdź TUTAJ.