Do połowy października było już 1,2 tys. kontroli u właścicieli lub zarządców nieruchomości oraz firm wybranych do odbioru i utylizacji odpadów. I tylko w lipcu krakowskie firmy musiały zapłacić 73 tys. zł kary, a w sierpniu kolejne 16 tys. Finansowe restrykcje podziałały, bo we wrześniu mieszkańcy Krakowa już nie skarżyli się na zalegające śmieci - podkreśla "Metro". Na razie kar nie płacą właściciele nieruchomości, przeważnie dlatego, że "grzeszki" mieszkańców były stosunkowo niewielkie, np. błędnie wypełniona deklaracja śmieciowa. - Zamiast kar były i są informacje, pouczenia i instrukcje - mówi rzecznik krakowskiego MPO Krystyna Paluchowska. Podobną metodę przyjął też Poznań, który we wrześniu zdecydował, że firmy nieterminowo odbierające śmieci mają zapłacić w sumie 300 tys. zł kary.