Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM zapowiedział, że będzie działać przy granicy strefy objętej stanem wyjątkowym, by nieść pomoc wszystkim potrzebującym. Medycy na granicy. 15 listopada ostatni dyżur - Zdecydowaliśmy się kontynuować pracę zainicjowaną przez grupę "Medycy na granicy", którzy, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, 15 listopada rozpoczynają swój ostatni dyżur. Chcemy nieść pomoc tam, gdzie jest to teraz najbardziej potrzebne, ratując zdrowie i życie ludzi. To nasz jedyny cel - podkreśla koordynator jedynej polskiej grupy medycznej certyfikowanej przez WHO. - Niestety nie widać końca kryzysu na polsko-białoruskiej granicy - ocenia dr Wojciech Wilk, ekspert ONZ ds. kryzysów humanitarnych i prezes Fundacji PCPM, przy której działa Medyczny Zespół Ratunkowy. Dodaje, że z dużym szacunkiem przyglądał się pracy "Medyków na granicy". - Widzimy, że od tygodni sytuacja się nie poprawia, stąd nasza decyzja o wsparciu i wysłaniu pomocy w okolice strefy objętej stanem wyjątkowym - uzasadnia dr Wilk. Podkreśla, że "nikt nie powinien umierać w lesie". - Nasz cel jest jeden. To ratowanie zdrowia i życia potrzebujących, zarówno Polaków, jak i cudzoziemców - dodaje szef Medycznego Zespołu Ratunkowego PCPM. Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM. Kim są? Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM jest pierwszą i jedyną w Polsce medyczną grupą szybkiego reagowania (EMT - Emergency Medical Team) na kryzysy humanitarne i katastrofy naturalne, a certyfikowanym przez WHO. Na swoim koncie ma misje ratunkowe w Libanie po wybuchu w porcie, trzęsieniu ziemi w Nepalu, lawinach błotnych w Peru czy powodzi w Bośni. Członkowie zespołu pomagali także podczas protestów na kijowskim Majdanie, a od początku pandemii COVID-19 przeprowadzili blisko 10 misji na trzech kontynentach, począwszy od włoskiej Lombardii, gdzie wspierali personel miejscowych szpitali wspólnie z wojskowymi medykami z WIM. Medycy z PCPM wykorzystują zdobyte doświadczenie w kraju i na wielu zagranicznych misjach ratunkowych. - Jako Fundacja PCPM niesiemy pomoc medyczną w miejscach, gdzie to jest potrzebne - podkreśla Piotr Stopka, koordynujący misję Zespołu. Zaznacza, że dotychczas było to przede wszystkim za granicą. - Teraz także na terenie Polski. Nadchodzą mrozy. To koszmar dla ludzi, którzy z różnych powodów utknęli w lesie i znaleźli się w trudnej sytuacji - mówi. Medycy proszą o wsparcie. "Będziemy działać w interesie wszystkich Polaków" - Niezależnie od wydarzeń na granicy, każda osoba której życie lub zdrowie jest zagrożone powinna otrzymać pomoc medyczną. Dla Irakijczyka lub Jemeńczyka brnięcie przez puszczę w listopadową noc jest tak samo groźne dla życia, jak dla Polaków wędrówka przez pustynię - porównuje dr Wojciech Wilk. Jego zdaniem "działania władz białoruskich to nie tylko instrumentalne wykorzystanie ubóstwa, braku nadziei i desperacji ludzi z wielu krajów świata, którzy decydują się na opuszczenie swoich domów i przekraczanie granicy na własną rękę lub zmuszani są do tego przez białoruskie służby. To także zagrożenie międzynarodowego porządku prawnego opartego o konwencję o ochronie uchodźców i zagrożenie dla praw uchodźców na całym świecie". Medycy z Fundacji PCPM będą działać w małych zespołach na dyżurach 24-godzinnych i karetką dojeżdżać do potrzebujących czy poszkodowanych osób. - Będziemy korzystać z wyposażenia przekazanego przez "Medyków na granicy" i użyczonej karetki. Mamy także swój sprzęt, uzupełniamy zapasy leków czy środków opatrunkowych, ale każde wsparcie w tej trudnej sytuacji jest nieocenione. Dlatego na ten cel uruchomiliśmy specjalną zbiórkę na stronie internetowej pcpm.org.pl/granica - podkreśla Zofia Kwolek, dyrektorka fundraisingu w Fundacji PCPM. - Prosimy o wsparcie, które pozwoli nam na zakup niezbędnych leków i wyposażenia oraz pokrycie kosztów logistycznych - dodaje. - Opiekę nad potrzebującymi pomocy przejmujemy od ,,Medyków na granicy" 16-go listopada - zapowiada dr Wojciech Wilk. - Będziemy działać w interesie wszystkich Polaków, pokazując także światu, że Polska nie jest obojętna na los ludzi zagubionych, porzuconych czy umierających w lesie - podsumowuje dr Wilk. Czytaj także: "Granica nie jest linią namalowaną na kartce. Przyrzekaliśmy, że będziemy jej bronić"