Medycy drżą o swoje życie po ataku w Krakowie. Samorząd lekarski apeluje
- Nie mamy poczucia realnej ochrony przez aparat państwa - powiedział prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, dr Łukasz Jankowski, reagując po śmierci zaatakowanego lekarza. Jak przekonywał, bezkarność napastników działa dla nich zachęcająco, a tragedia z Krakowa jedynie pogłębiła obawy medyków w całej Polsce. Samorząd lekarski apeluje do władz państwa o pilne działania.

W skrócie:
- Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, dr Łukasz Jankowski, alarmuje po śmierci lekarza w Krakowie, mówiąc o braku odpowiedniej ochrony dla medyków.
- Dr Jankowski podkreśla konieczność wprowadzenia środków ochrony, takich jak bramki zabezpieczające i przyciski alarmowe.
- Śmiertelny atak w krakowskim szpitalu świadczy o problemach w relacjach na linii pacjent - lekarz.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
- Nasze poczucie bezpieczeństwa jako lekarzy zostało dziś (wtorek - red.) w ogromnym stopniu naruszone -powiedział PAP dr Łukasz Jankowski.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej podkreślił, że od dłuższego czasu widać nasilenie ataków na personel medyczny. - Dzisiejsza tragedia pokazuje, że ta agresja jest w stanie skończyć się w najtragiczniejszy sposób. To, co się stało w Krakowie, nie mieści się w wyobraźni, jest czymś przerażającym - powiedział szef samorządu lekarskiego.
Apel w sprawie wydał też cały samorząd lekarski, prosząc władze państwa o stanowczą reakcję.
"Taki atak powinien być traktowany ze szczególną surowością. Zbagatelizowanie i przyzwolenie na takie czyny spowoduje jedynie eskalację przemocy i nienawiści" - podkreśliło prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej.
Śmierć lekarza w Krakowie. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej reaguje
Według dr. Jankowskiego konieczne jest wprowadzenie procedur chroniących lekarzy.
- Należy pilnieukrócić poczucie bezkarności sprawców - powiedział. Zwrócił uwagę, że sprawy aktów agresji wobec medyków zgłaszane do prokuratury często były umarzane albo śledczy odmawiali wszczęcia postępowania.
- To ośmielało sprawców, a wśród medyków wywoływało przekonanie, że nie ma sensu zgłaszać takich spraw, bo do niczego to nie doprowadzi. Jedynie stracimy swój czas - powiedział.
Jankowski przypomniał, że lekarze korzystają z ochrony jak funkcjonariusze publiczni. - To też jest ochrona na papierze, nie mamy poczucia realnej ochrony przez aparat państwa - ocenił.
Lekarze potrzebują większej ochrony? "Lekarz ma pomagać, a nie musieć się bronić"
Według prezesa NRL konieczne jest pilne wprowadzenie procedur zabezpieczenia oddziałów szpitalnych i poradni. Wśród rozwiązań wskazał m.in. bramki na wejściach do szpitali i na oddziały. - Pojawiają się też propozycje, by w gabinetach lekarskich dostępne były przyciski alarmowe do wezwania ochrony, tak jak w bankach - dodał.
Dr Jankowski dodał, że zmiany w przepisach zwiększą też bezpieczeństwo pacjentów, którzy również mogą być ofiarami napaści na lekarzy. - O szczegółach, m.in. z Ministerstwem Zdrowia, dopiero będziemy rozmawiać. Dziś nasze środowisko jest w emocjach. Wydarzenia dzisiejszego dnia pokazują, do czego doprowadziliśmy jako społeczeństwo, czyli do całkowitej utraty zaufania do siebie nawzajem i do tragicznego końca, kiedy lekarz traci życie, próbując ratować innych - powiedział dr Jankowski.
Medyk zwrócił też uwagę, że niektóre okręgowe izby lekarskie przeprowadzają szkolenia z samoobrony dla lekarzy. - Ale przecież to powinno wyglądać zupełnie inaczej. Lekarz ma pomagać, a nie musieć bronić się przed agresywnym pacjentem. To jest sytuacja absolutnie absurdalna - podkreślił.
Dr Jankowski powiedział, że samorząd zaapelował do lekarzy o uczczenie w środę pamięci zmarłego lekarza minutą ciszy i o przypięcie czarnych wstążek do ubrań.
Tragedia w Krakowie. Pacjent zaatakował lekarza
Słowa dr. Łukasza Jankowskiego są reakcją na śmiertelny atak, do którego doszło we wtorek po godz. 10 w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Napastnik wtargnął do gabinetu ortopedy, który zajmował się innym pacjentem.
Między lekarzem a agresorem doszło do awantury, następnie napastnik wyciągnął ostre narzędzie i zadał kilka ciosów. Mężczyznę obezwładniła ochrona, która usłyszała niepokojące odgłosy i wezwała policję. Lekarz trafił na stół operacyjny w ciężkim stanie, jego życia nie udało się uratować.
- Mamy do czynienia z pacjentem, który był niezadowolony z leczenia. Wyrażał to niezadowolenie jeśli chodzi o cały szpital. Sprawa otarła się o Rzecznika Praw Pacjenta (…). Zgodnie z opinią RPP wszystko było w porządku - wyjaśniał dyrektor krakowskiego szpitala Marcin Jędrychowski, dodając, że swoim czynem pacjent "podjął najgorszą z możliwych decyzji".