Platforma uważa, że Kurski dopuścił się pomówienia i chce, aby tytułem zadośćuczynienia poseł PiS zapłacił 100 tys. zł na Caritas, a także żeby przeprosiny Kurskiego zostały wyemitowane tuż po "Wiadomościach" i "Faktach" TVN oraz opublikowane w "Rzeczpospolitej" i "Gazecie Wyborczej". Kurski uważa, że pozew PO to próba "medialnej wendety". Poseł PiS zarzuca Platformie, że kampania billboardowa Tuska była częściowo finansowana z pieniędzy PZU. W ubiegłą środę Kurski złożył w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego dokonali przeszukania w siedzibie PZU. W poniedziałek prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego finansowania przez PZU billboardów Tuska z kampanii prezydenckiej. Politycy PO poinformowali jednak wczoraj, że dotarli do informacji, które wskazują, że z billboardów PZU korzystał sztab Lecha Kaczyńskiego. Sam szef PO Donald Tuska powiedział dziś na konferencji prasowej, że "paskudna intryga" Jacka Kurskiego przyniosła odwrotny od zamierzonego skutek i trafiła nie w niego, ale w prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z kolei w ocenie samego prezydenta, "w tym, co mówi poseł PiS Jacek Kurski" na temat powiązań między PZU a komitetem wyborczym Donalda Tuska "jest dużo racji". Tusk zaapelował dziś też do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który był szefem kampanii Lecha Kaczyńskiego, aby zdobył się na rzetelne śledztwo w sprawie rzekomego finansowania billboardów wyborczych prezydenta z pieniędzy PZU. Zaraz po Tusku konferencję prasową zorganizowało PiS. Szef klubu tej partii Przemysław Gosiewski oświadczył, że Tusk "dalej brnie w pomówienia i prezentuje opinie, które są nieprawdziwe i krzywdzące". Obecni na konferencji politycy PiS przedstawili własne wyliczenia, które mają podważać zarzuty PO. A już rano w Kontrwywiadzie RMF FM Gosiewski zapowiedział pozew przeciw politykom Platformy w tej sprawie. Odbijanie piłeczki w aferze billboardowej trwa.