Mediacja miały dojść do skutku jeszcze przed skierowaniem wniosku rozwodowego do sądu. Jej celem byłoby nakłonienie małżonków do zmiany decyzji i utrzymanie rodziny. Krytycy propozycji mówią o ideologizacji prawa. To próba pozbawienia małżonków części ich swobód - mówi prawniczka, Anna Wojciechowska-Nowak. Jest bardzo wątpliwe, żeby osoby, które nie mają woli pojednania się, rzeczywiście do tego pojednania doszły pod wpływem przymusowej instytucji mediacji - tłumaczy. A dodatkowy etap poprzedzający rozwód może trwać nawet kilka miesięcy i pociągnąć małżonków za kieszeń. Najgroźniejsze może być jednak samo opóźnienie - zwłaszcza, gdy powodem rozstania jest przemoc czy alkoholizm. Tu każdy dzień trwania małżeństwa może mieć katastrofalne skutki. Ale dla ministerstwa i wspierających go konserwatywnych prawników najważniejsza jest rodzina - choćby tylko na papierze.