Przekazane Polskiej Agencji Prasowej w poniedziałek oświadczenie, pełnomocnik marszałka Senatu wydał w związku z - jak napisał - ponownie rozpowszechnianymi w mediach pomówieniami dotyczącymi rzekomego przyjmowania przez Grodzkiego korzyści majątkowych. "Pan marszałek Tomasz Grodzki jeszcze raz stanowczo zaprzecza tym twierdzeniom i wskazuje, że nigdy od nikogo nie żądał korzyści majątkowych za przeprowadzenie operacji i nie uzależniał przeprowadzenia jakiejkolwiek operacji od otrzymania takich korzyści. Nigdy także tego rodzaju korzyści nie przyjmował" - głosi oświadczenie. Podkreślono w nim, że Grodzki jest lekarzem od 1983 r., od 1995 r. był ordynatorem Oddziału Torakochirurgii w Szpitalu im. Prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie, a od 1998 r. do 2016 r. pełnił funkcję dyrektora tej placówki. "Kilkadziesiąt tysięcy pacjentów" Podczas 36 lat pracy w tym szpitalu - zaznaczono w oświadczeniu - Grodzki "miał pod swoją opieką ponad kilkadziesiąt tysięcy pacjentów". "Nigdy pod swoim adresem nie miał jakiegokolwiek zarzutu przyjmowania korzyści majątkowych za prowadzone przez niego leczenie czy uzależniania jego prowadzenia od otrzymania jakiejkolwiek korzyści majątkowej" - głosi oświadczenie. Zaznaczono w nim m.in., że w prowadzonym przez sobie szpitalu Grodzki "organizował również spotkania lekarzy z prokuratorem celem poinformowania ich o obowiązujących lekarzy przepisach prawa w tym zakresie oraz identyfikowania zachowań korupcyjnych". Pierwsze zarzuty - gdy został marszałkiem "Pierwsze tego rodzaju zarzuty dotyczące zdarzeń sprzed dwudziestu lat pojawiły się dopiero w momencie, gdy została powierzona mu przez senatorów Rzeczpospolitej Polskiej funkcja Marszałka Senatu. Co znamienne, zarzuty te zostały mu postawione w przestrzeni medialnej przez osoby deklarujące swoją przynależność do odmiennego niż on obozu politycznego" - głosi oświadczenie. Kolejne zarzuty - stwierdzono - pojawiły się w sytuacji, gdy w Sejmie pracowano nad a następnie uchwalono nowelizację ustaw sądowych i wszystko działo się w momencie, gdy marszałek Senatu zapowiedział szczegółowe poddanie tych rozwiązań kontroli w Senacie pod kątem ich zgodności z prawem. "Powyższe okoliczności pozwalają domniemywać, że stawiane zarzuty nie mają charakteru merytorycznego, lecz są efektem bardzo brutalnej i bezpardonowej walki politycznej" - głosi oświadczenie. Podobieństwo do sytuacji Pawła Adamowicza Grodzki - zaznaczono - "odnosi także wrażenie, że choć pomówienia te dotyczą osoby pełniącej funkcję marszałka Senatu, to zachowanie stosownych organów jest niestety diametralnie odmienne od tych przypadków, gdy zarzuty medialne stawiane były innym osobom sprawującym ważne urzędy w państwie". W obronie takich osób - napisano w oświadczeniu - "jeszcze przed zapoznaniem się z materiałem dowodowym bezzwłocznie głos zabierały inne najważniejsze osoby w państwie", a w przypadku Grodzkiego "podobne wsparcie nie miało miejsca". Ponadto - czytamy - pomówienia wobec Grodzkiego "rozpowszechniane są praktycznie wyłącznie przez media rządowe lub sprzyjające rządzącym". Marszałek Senatu - głosi oświadczenie - "dostrzega podobieństwo zaistniałej sytuacji do sytuacji tragicznie zmarłego Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, gdy media rządowe rozprzestrzeniały w przestrzeni publicznej zniesławiające go treści, dając niejako przyzwolenie do dalszych takich zachowań". Marszałek "nie zamierza przyjąć roli ofiary mediów" "Pan marszałek Grodzki oświadcza, że nie zamierza przyjąć roli ofiary mediów i zdecydował się podjąć zdecydowane działania przeciw osobom rozpowszechniającym zniesławiające go treści i zlecił swojemu pełnomocnikowi skierowanie w tej sprawie szeregu prywatnych aktów oskarżenia" - głosi oświadczenie. Ponadto Grodzki pragnie również wskazać, że "zarzuty stawiane mu w przestrzeni publicznej po wielu latach od rzekomych zdarzeń przez osoby o odmiennej orientacji politycznej dotyczą osób anonimowych, których dane znane są być może osobom stawiającym zarzuty", jednak nie są mu znane. "Nie wiedząc, od kogo pochodzą zarzuty nie może on podjąć żadnej realnej obrony przed nimi" - zaznaczył pełnomocnik marszałka Senatu. "Jest to odrażająca metoda, polegająca na dyskredytowaniu człowieka w opinii publicznej, którą masowo stosowała służba bezpieczeństwa w okresie komunizmu, a polegająca na rozpowszechnianiu plotek sformułowanych w ten sposób, że niemożliwe było podjęcie przed nimi realnej obrony" - dodał mec. Dubois. "Pan marszałek oświadcza równocześnie, że w swojej pracy zetknął się z około 20 tysiącami pacjentów, którym pomógł. Obecnie ci pacjenci zgłaszają się do niego, chcąc dać świadectwo prawdy, w jaki sposób w rzeczywistości wykonywał on zawód lekarza" - czytamy w oświadczeniu. Doniesienia o Tomaszu Grodzkim W czwartek Radio Szczecin podało, że zeznania córki pacjenta, którym zajmował się obecny marszałek Senatu, stały się podstawą do wszczęcia na początku grudnia przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie, śledztwa dotyczącego korupcji w szpitalu Szczecin Zdunowo, którym kierował Grodzki. "W trakcie wizyty prof. Tomasz Grodzki zasugerował, że podejmie się operacji, ale to będzie kosztować - powiedziała Radiu Szczecin córka pacjenta operowanego w szpitalu w Zdunowie" - podała w czwartek rozgłośnia. Kobieta jest jednym z głównych świadków w tej sprawie. Radio Szczecin w niedzielę poinformowało, że dotarło do kolejnych osób, które oskarżają prof. Grodzkiego o to, że kiedy pracował jako lekarz, przyjmował łapówki.