Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zeznawał dziś w Prokuraturze Krajowej jako świadek w śledztwie w sprawie nieprawidłowości przy sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Na późniejszym briefingu prasowym powiedział m.in., że "nie ma się czego bać i prezes PiS Jarosław Kaczyński go nie przestraszy". Tusk był też pytany przez dziennikarzy o słowa Jarosława Kaczyńskiego, że skoro w 2010 r. "zakazano rodzinom otwierania trumien, to musiały być jakieś przyczyny". "A przyczyny były takie, że obawiano się wybuchu skandalu, bo obciążyłby on stosunki polsko-rosyjskie. Utrzymywanie za wszelką cenę dobrych stosunków - mimo tak strasznego wydarzenia - miało służyć temu, Szef RE, odnosząc się do tych słów, powiedział m.in.: "Znam pana Kaczyńskiego już dziesiątki lat i jego obsesje dotyczące konspiracji, spisków, znam bardzo dobrze, a dzisiaj także bardzo dotkliwie. Więc traktujcie to państwo raczej jako objaw pewnej obsesji, a nie jakąś logiczną, sensowną analizę polityczną" - oświadczył. "Obsesje to ma Donald Tusk na tle Jarosława Kaczyńskiego. Wszyscy są równi wobec prawa także Donald Tusk. Ile razy prokuratura go wezwie, tyle razy powinien się stawić i tyle!" - napisała w czwartek wieczorem na Twitterze Beata Mazurek. Donald Tusk zeznawał w śledztwie dotyczącym niedopełnienia obowiązków w kwietniu 2010 r. przez funkcjonariuszy publicznych, w tym przez ówczesnych prokuratorów Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Miało ono polegać na nieuczestniczeniu w sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, a także - wbrew obowiązującym przepisom Kodeksu postępowania karnego - na nieprzeprowadzeniu sekcji bezpośrednio po przewiezieniu ofiar do Polski.