Tadeusz Mazowiecki w dniu obchodów 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego gościł w Woodstockowej Akademii Sztuk Przepięknych. Rozmowę zdominowały kwestie związane z 65. rocznicą wybuchu powstania. - Nie byłem wtedy w Warszawie, ale wiem, że nastrój był taki, że to było nie do zatrzymania, trudno było to pohamować - mówił. Z incjatywą, by 1 sierpnia był świętem państwowym - Narodowym Dniem Pamięci Powstania Warszawskiego, wystąpił prezydent Lech Kaczyński; złożył już do marszałka Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. Na spotkanie z byłym premierem przyszło ok. dwóch tysięcy młodych ludzi. Pytali Mazowieckiego m.in. o jego pobyt w Bośni i Hercegowinie, gdzie był wysłannikiem ONZ. - Spotkałem tam rzeczy straszne. Moją siłą było to, że miałem kontakt z prasą światową i to nagłaśniałem, ale reakcja świata, a zwłaszcza Europy była niedostateczna - powiedział. Młodzi ludzie chcieli też poznać jego opinię na temat stosunków polsko-niemieckich. - Łatwo jest je psuć, ale trudno budować. O tym, każdy, kto zajmuje się polityką powinien pamiętać - podkreślił. Mazowiecki zapytany o to, czy podoba się obecna Polska powiedział, że tak, a najbardziej - Przystanek Woodstock. - Bo to dowód naszej wolności - powiedział.