Posłanka Arciszewska potwierdziła, że jej mąż był na pokładzie maszyny. Razem z nim śmigłowcem leciał znajomy i pilot, którzy również nie przeżyli wypadku. Maszyna typu Robinson R44 leciała z kaszubskiej miejscowości Borcz do Bydgoszczy, stamtąd miała lecieć dalej na południe Polski. Spadła na pole znajdujące się mniej więcej w połowie odległości pomiędzy miejscowościami Stara Kiszewa i Wygonin. Śmigłowiec stanął w płomieniach: gasiło go osiem zastępów straży pożarnej. Maszyna uległa prawie całkowitemu zniszczeniu, jej szczątki zostały rozrzucone na powierzchni około tysiąca metrów kwadratowych. Świadkowie wypadku relacjonują, pilot za wszelką cenę kierował nią tak, by nie spadła na zabudowania - w pobliżu jest m.in. ośrodek wypoczynkowy. Podczas upadku była bardzo gęsta mgła.Dziś po południu na miejsce zdarzenia mają przyjechać eksperci Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy - równolegle z policją i prokuraturą - będą wyjaśniać przyczyny zdarzenia. Na poniedziałek w Zakładzie Medycyny Sądowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zaplanowano sekcję zwłok ofiar.