Przesłuchanie odbyło się we wrocławskiej prokuraturze garnizonowej na prośbę warszawskiej prokuratury. Jak powiedział tuż po zakończeniu przesłuchania Jacek Świat, on sam zgłosił zaginięcie kart: bankomatowej i płatniczej żony. - Zgłosiłem to dla czystości sprawy, ale nie spodziewam się, aby po tak długim czasie udało się znaleźć sprawców - mówił. Dodał, że dokumenty żony i jej portfel zachowały się w bardzo dobrym stanie. - W portfelu nie było jednak dwóch kart: bankomatowej i kredytowej. To nie mógł być przypadek, że one zniknęły - uważa Świat. Powiedział, że tuż po katastrofie bank zablokował karty żony. - Nie stwierdziłem zatem, żeby ktoś próbował użyć kart w celu wyciągnięcia pieniędzy - mówił mąż posłanki. Ppłk Kazimierz Haładaj, rzecznik prasowy prokuratury Garnizonowej we Wrocławiu powiedział, że przesłuchanie Jacka Świata odbyło się na prośbę warszawskiej prokuratury. - To przesłuchanie odbyło się w ramach pomocy prawnej. Pan Świat mieszka we Wrocławiu, więc tutaj został przesłuchany w związku ze śledztwem prowadzonym przez warszawską prokuraturę - mówił Haładaj. Pełnomocnik męża posłanki mec. Rafał Rogalski poinformował, że prokuratura wojskowa bada sprawę kart płatniczych posłanki Natalli-Świat. Podkreślił, że bank zablokował karty zaraz po tragedii 10 kwietnia, dzięki czemu nie doszło do utraty żadnych pieniędzy. W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Warszawie zapowiedziała wniosek o pomoc prawną do strony rosyjskiej dotyczący informacji, czy Rosjanie prowadzą postępowanie karne w sprawie kradzieży kart kredytowych należących do Andrzeja Przewoźnika. Rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska wcześniej informowała, że z karty kredytowej Przewoźnika w dniach 10-12 kwietnia dokonano 11 wypłat i pobrano z niej w sumie ok. 6 tys. zł. Jednocześnie, jak informuje prokuratura, podjęto też sześć nieudanych prób wypłaty pieniędzy z innej karty należącej do sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Rzecznik rządu Paweł Graś w poniedziałek sprostował swą niedzielną wypowiedź, że funkcjonariusze OMON zostali aresztowani w związku z kradzieżą z kart kredytowych Andrzeja Przewoźnika. Jak wyjaśnił, chodziło o funkcjonariuszy innej formacji. - Czterech żołnierzy, którzy ukradli karty bankowe z miejsca katastrofy pod Smoleńskiem, przyznało się do winy - poinformował wczoraj przedstawiciel rosyjskiego komitetu śledczego przy Prokuraturze Generalnej Władimir Markin. Postawiono im zarzuty kradzieży przez grupę osób w wyniku wcześniejszej zmowy. - Jak tylko sąd uzna winę i odpowiedzialność podejrzanych żołnierzy służby zasadniczej, Ministerstwo Obrony złoży przeprosiny i będzie gotowe niezwłocznie zrekompensować skradzione środki finansowe - zapewnił szef biura prasowego resortu Aleksiej Kuzniecow. Jak poinformowało źródło w komitecie śledczym, z kont skradziono za pomocą kart ok. 2 tys. dolarów. - Łączna suma skradzionych pieniędzy wyniosła 60 345 rubli. Jedna karta została zatrzymana przez bankomat, a trzy - znaleziono i skonfiskowano od podejrzanych przy zatrzymaniu - podało źródło.