Rzeczniczka Służby Więziennej Luiza Sałapa powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej, że matka dziewczynki nie targnęła się na swoje życie. Jak podkreśliła - nie doszło do próby samobójczej, a Katarzyna W. przebywa w celi. Pytana o tę sprawę rzeczniczka katowickiej prokuratury potwierdziła, że w poniedziałek rano w areszcie doszło do incydentu. - Podejrzana poprosiła o kontakt ze Służbą Więzienną. Powiedziała, że połknęła proszek do mycia naczyń, który jest na wyposażeniu celi. Rutynowo na miejsce wezwano pogotowie. Nie stwierdzono zagrożenia życia ani zdrowia podejrzanej - powiedziała. - Areszt nie potraktował tego jako próby samobójczej. Prokuratura nie widzi obecnie potrzeby prowadzenia postępowania wyjaśniającego w tej sprawie - dodała. Jak przyznał w rozmowie z RMF FM Krzysztof Rutkowski, Katarzyna W. miała wcześniej grozić, że targnie się na swoje życie. W dniu, kiedy miała być poddana badaniu wariografem, odgrażała się, że może dojść do samobójstwa. - Chciała wyjść z domu, chciała uciec z domu. Doszło do awantury pomiędzy nią a Bartkiem (jej mężem), uderzyła go drzwiami w głowę - opowiada Rutkowski i dodaje, że nie można wykluczyć, że takie próby będą przez nią podejmowane. Są wstępne wyniki sekcji zwłok Przypomnijmy: wcześniej katowicka prokuratura poinformowała, że wstępne wyniki sekcji zwłok nie podważyły zeznań matki półrocznej Magdy z Sosnowca. Patolodzy ustalili, że przyczyną śmierci dziecka był tępy uraz głowy. Z zeznań matki dziecka wynika, że dziewczynka wypadła jej z rąk i zmarła po uderzeniu w głowę. Według prokuratorów, jest to prawdopodobna wersja wydarzeń. Śledczy podkreślają jednak, że do przedstawienia ostatecznej i wiążącej opinii konieczne jest rozpoznanie sprawy przez biegłych. Opinia biegłych na piśmie powinna wpłynąć w najbliższych dniach. Katowicki sąd aresztował na dwa miesiące matkę Magdy. Decyzję uzasadnił obawą, że Katarzyna W. może mataczyć. Prokuratura postawiła matce dziewczynki zarzut nieumyślnego spowodowania jej śmierci. Kobiecie grozi do 5 lat więzienia. Półroczna Magda zaginęła 24 stycznia. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynka została porwana. W sprawę zaangażował się Krzysztof Rutkowski. To on w miniony czwartek nagrał swoją rozmowę z kobietą, podczas której powiedziała mu, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku.