Morawiecki zjawił się w poniedziałek w Białymstoku, gdzie wsparł kandydaturę podlaskiego posła Adama Andruszkiewicza w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na konferencji prasowej przypomniał, że PiS rozpoczęło zbiórkę podpisów pod projektem "Stop podwyżkom od lipca". - Nie chcemy, żeby te dobre rzeczy, które udało się zrobić, zostały przykryte przez niefrasobliwość rządu, nieudolność czy po prostu przez lenistwo - mówił. Były premier zarzucił obecnie rządzącym, że wstrzymują lub opóźniają sztandarowe projekty rządów Zjednoczonej Prawicy. Wymienił w tym kontekście Centralny Port Komunikacyjny i plany budowy elektrowni jądrowych. Mówił też o wydatkach na obronność i bezpieczeństwo państwa. Ocenił, że problemem gabinetu Donalda Tuska jest "ogromny" deficyt "już po kwietniu". - To oznacza, że rządzący najwyraźniej za chwilę wrócą do swojej starej strategii "pieniędzy nie ma i nie będzie". To będziemy słyszeć coraz częściej - stwierdził. Zapora na granicy. Morawiecki: To realne miejsce do obrony Polski Po wizycie w Białymstoku Morawiecki pojechał do Usnarza Górnego, leżącego tuż przy granicy z Białorusią. Jak podkreślił, jest to miejsce, gdzie politycy obecnej władzy "kpili z zapory na granicy z Białorusią, kompromitowali Polskę w ten sposób, ośmieszali Polskę". - Dzisiaj, stosując strategię znaną z porzekadła ludowego, kiedy złodziej krzyczy "łapać złodzieja", próbują stroić się w piórka tych, którzy dbają o naszą granicę wschodnią. Dla ludzi, którzy wtedy żyli w strachu, ta zapora oznaczała bezpieczeństwo - uznał. Jego zdaniem zapora jest realnym miejscem do obrony Polski przed atakiem hybrydowym ze strony Białorusi. - Jesteśmy realnymi zwolennikami obrony granic - skwitował Morawiecki. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!