- Ta linia (linia UE i Trybunału - red.) oznacza, że te instytucje same wyznaczają granice swoich kompetencji. Tak nie powinno być, te granice są ściśle określone w traktatach, które także nas obowiązują - stwierdził premier Mateusz Morawiecki na konferencji w gminie Latowicz (woj. mazowieckie). Dodał, że unijne instytucje same wyznaczają granice swoich kompetencji. - Przecież tak nie powinno być. Granice kompetencji są ściśle określone w traktatach - dodał. - Przyznaliśmy pewne kompetencje UE, ale tylko pewne. Proces ich poszerzania jest bardzo niebezpieczny. My stoimy w innym miejscu sporu ideowego w UE - dodał. Powiedział też, że "Polska wskazuje, że centralizacja struktur UE jest procesem niebezpiecznym". Mateusz Morawiecki: Nie mamy sobie nic do zarzucenia Morawiecki zwracał uwagę, że zgodnie z wyrokiem TSUE przepisy rozporządzenia dot. mechanizmu warunkowości mogą być użyte tylko w przypadku naruszenia jakości wykonywania budżetu. Wskazywał też, że unijna instytucja OLAF, która weryfikuje jakość wydawanych środków, stwierdziła, że Polska ma prawie cztery razy mniej nieprawidłowości w wydawaniu środków unijnych niż średnia unijna. - Jesteśmy za tym, żeby każda złotówka z budżetu była wydawana sprawiedliwie. Nie mamy sobie nic do zarzucenia - podkreślił premier Szef rządu odniósł się też do słów ministra Zbigniewa Ziobry, który komentując orzeczenie TSUE powiedział, że "Morawiecki popełnił bardzo poważny, historyczny, polityczny błąd", zgadzając się w 2020 roku na mechanizm warunkowości ("pieniądze za praworządność"). - Nie dziwię się temu poruszeniu, bo wyrok dotyczy obszaru, który on próbuje reformować - skomentował premier. Dodał, że błędem byłoby, gdyby ten wyrok naruszył jedność Zjednoczonej Prawicy. - We mnie nie ma żadnych niepotrzebnych emocji związanych z tym wyrokiem, bo Unia Europejska jest bardzo skomplikowaną strukturą instytucjonalną, staramy się w niej poruszać najlepiej, jak potrafimy, próbując reformować państwo - stwierdził Morawiecki. Morawiecki: Błędem byłoby odrzucenie ponad 700 miliardów złotych Szerzej do orzeczenia TSUE szef rządu odniósł się w poście na Facebooku, pisząc m.in.: że bronił i zawszę będzie bronił prawa Polski do samostanowienia i nadrzędności polskiej Konstytucji "nad prawem unijnym w obszarach nieprzekazanych UE. Niesprawiedliwy naszym zdaniem wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE nic w tej kwestii nie zmienia. Nie mogę się jednak zgodzić na wykorzystywanie tego wyroku do politycznego populizmu i nieprawdziwego przedstawiania sytuacji". Podkreślił, że "fundamentalnym błędem byłoby odrzucenie ponad 700 miliardów złotych, największych środków w historii wynegocjowanych dla Polski. Byłoby to sprzeczne z interesem milionów polskich rodzin, sprzeczne z interesem Polski"Morawiecki przypomniał słowa Henry'ego Johna Temple'a, angielskiego premiera z połowy XIX wieku: "Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony" i skomentował: "Odnosząc je do dzisiejszej sytuacji mogę powiedzieć, że Polska ma stałe interesy i obowiązek ich ochrony w zmieniających się okolicznościach. I dokładnie to będziemy nadal robić. Bronić interesów Polski - tych aktualnych i przyszłych, nawet w momentach, gdy niektórzy świadomie czy nie do końca świadomie rozgrywają nimi swoje bieżące polityczne szachy. Poinformował, że w czwartek i w piątek będzie rozmawiał z szefową KE Ursulą von der Leyen i przewodniczącym RE Charlesem Michelem o budżecie unijnym i KPO. Wyrok TSUE w sprawie praworządności W środę Trybunał Sprawiedliwości UE oddalił wniesione przez Węgry i Polskę skargi dotyczące mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z finansowania z budżetu Unii od poszanowania przez państwa członkowskie zasad państwa prawnego. "Mechanizm ten został przyjęty na właściwej podstawie prawnej, zachowuje spójność z procedurą ustanowioną w art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej i nie przekracza granic kompetencji przyznanych Unii, a także szanuje zasadę pewności prawa" - uznali sędziowie TSUE.