Premier odwiedził w czwartek firmę Wiśniowski w Wielogłowach (woj. małopolskie). Podczas spotkania z dziennikarzami szef rządu został zapytany o to, jak Polska zamierza zrealizować wyrok TSUE dotyczący Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. - W każdej grupie zawodowej ważne jest, aby były mechanizmy kontrolne, dyscyplinujące, żeby była odpowiedzialność za jakość pracy. W przypadku polskich sędziów, myślę, że ogromna większość Polaków zgodziłaby się z tym, że do niedawna takiego mechanizmu nie było prawie wcale - przyznał Morawiecki. Jak dodał, w tym czasie dochodziło do karygodnych czynów i zdarzeniach z udziałem sędziów. "Każda reforma wymaga przeglądu" - Takie mechanizmy naprawdę są potrzebne, aby sędziowie nie podejmowali decyzji "contra factum", aby nie było to działanie, które rażąco odbiega od kanonów życia społecznego, w przypadku postępowania danego sędziego, mam tutaj na myśli m.in działania zabronione z udziałem sędziów, a takich było wiele. Dlatego powołaliśmy Izbę Dyscyplinarną - przyznał. - Gdyby ktoś zapytał mnie, czy Izba Dyscyplinarna, z mojego punktu widzenia spełniła oczekiwania, to odpowiem, że niestety nie bardzo. Znam wiele przypadków sędziów, którzy w żaden sposób nie zostali pociągnięci do dyscyplinarnej odpowiedzialności. Z mojej perspektywy oraz perspektywy polityków Prawa i Sprawiedliwości każda reforma wymaga przeglądu, również ta, która jest związana z wymiarem sprawiedliwości. Byłbym zwolennikiem, aby do takiego przeglądu doszło w kolejnych miesiącach. Jest to dobry czas, żeby zrobić rachunek sumienia, podsumować to, co wyszło i to, co nie wyszło. To oczywiste, że każda instytucja, która została powołana, po jakimś czasie potrzebuje dodatkowego naoliwienia, przeglądu, zmiany. Myślę, że jest to powszechnie oczekiwane - podsumował premier.