Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej we wtorek został zapytany, czy rząd ujawni wszystkie dokumenty i ekspertyzy, które były zamawiane przez komisję smoleńską oraz czy miał świadomość, że "raport Antoniego Macierewicza powstał z wybiórczych informacji, które pasowały do zamachu". Mateusz Morawiecki: Tu nie ma nic do ukrycia - Ten wniosek jest bardzo mocno nieuprawniony. Ja kilku tysięcy stron tego raportu nie prześledziłem tylko zapoznałem się z wnioskami końcowymi - mówił Mateusz Morawiecki. - Wiem, że intencją podkomisji ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej jest także opublikowanie tych stron. Tu nie ma nic do ukrycia. Jesteśmy za tym, żeby opinia publiczna zapoznała się z raportem - dodał. Dopytywany o sugestie, że "zamawiano informacje, które pasowały do tezy" premier powiedział: - Według mojej wiedzy cała obfita, bardzo obszerna dokumentacja służy do przedstawienia wniosków. Jak dodał, została ona przygotowana przez specjalistów. - To był zespół ekspertów międzynarodowych o klasie światowej, takich, którzy dokonują komputerowych symulacji, bardzo skomplikowanych obliczeń i znają się na tym, jak reaguje materiał w sytuacji zetknięcia z ziemią - mówił. - Komisja przedstawiła fakty w oparciu o dokładnie zbadane okoliczności - dodał. Następnie rzecznik rządu Piotr Müller powstrzymał dziennikarkę przed zadaniem kolejnego pytania, mówiąc: - Wiem, że TVN woli raport przygotowany przez Rosjan, więc możecie go cytować. Czy Antoni Macierewicz poniesie konsekwencje? "Powinien dostać medal" Podczas wtorkowej konferencji premier został zapytany, czy Antoni Macierewicz, przewodniczący komisji ds. katastrofy smoleńskiej, poniesie odpowiedzialność za przygotowanie raportu smoleńskiego. - Jeśli miałby ponosić konsekwencje, to tylko takie, że powinien dostać medal za konsekwencję, za to, że miał odwagę przeciwstawiać się otoczeniu do przygotowania końcowego raportu - mówił. Jak dodał, jest bardzo wdzięczny Macierewiczowi za udział w przygotowaniu raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej. Szerzej o publikacji TVN piszemy tutaj i tutaj. Macierewicz odnosi się do zarzutów Szef podkomisji smoleńskiej został zapytany na drugi dzień po emisji reportażu "Siła kłamstwa" o ustalenia jego autorów. - Wszystkie wyniki raportu NIAR (amerykańskiego instytutu badającego sprawę - red.) zostały opublikowane. Państwo z TVN nie rozumieją, na czym polegał kontrakt, który został zawarty między komisją a NIAR-em. Kontrakt polegał na tym, że zostanie odtworzona cała trajektoria lotu samolotu według pani Anodiny (szefowej rosyjskiej komisji - red.) i pana Millera (przewodniczącego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego badającej przyczyny katastrofy - red.) - zostanie odtworzony i samolot uderzy w ziemię tak, jak zakładali pan Miller i pani Anodina i zostanie pokazane, jak rozbija się samolot po uderzeniu w ziemię, według tych założeń - wyjaśnił Macierewicz. Dopytywany, czy wyniki przedstawione w raporcie zostały przez podkomisję zmanipulowane, Macierewicz odparł, że jest to kłamstwo. Jak podkreślił, "wszystko zostało odtworzone dokładnie tak, jak zostało to umówione z NIAR". - Wszystkie zdjęcia i wszystkie wyniki zostały opublikowane - zapewnił. Podkomisja Macierewicza: Zarzuty prezentują rosyjski punkt widzenia Wcześniej Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że "zarzuty i pseudoargumenty przedstawione przez stację TVN są fałszywe i prezentują rosyjski punt widzenia, wprowadzając w błąd polską opinię publiczną". "Komisja wbrew kłamstwom TVN opublikowała wszystkie wyniki symulacji NIAR, zgodnie z obowiązującym kontraktem, ukazujące skutki rozbicia samolotu uderzającego w ziemię według założeń komisji Millera" - napisano w oświadczeniu podpisanym przez przewodniczącego Podkomisji Antoniego Macierewicza. Podkomisja zapowiedziała, że ustosunkuje się do "wszystkich nieprawdziwych informacji po zapoznaniu się z całością przygotowanego przez tę stację materiału".