Premier Mateusz Morawiecki był pytany na konferencji prasowej, czy Polska zapłaci kary nałożone przez TSUE w sprawie kopalni Turów. Morawiecki podkreślił, że "nie zamierzamy wstrzymywać pracy kopalni". - Jesteśmy w sporze z Republiką Czeską. Podkreślam, że absolutnie nie zamierzamy wstrzymywać pracy kopalni i elektrowni. Wyłączenie pracy kopalni prowadziłoby do tego, że w polskich domach byłoby zimno. Jeśli TSUE myśli, że jedną decyzją może doprowadzić do tego, aby w setkach tysięcy polskich domów nie było prądu albo ciepła, to jest w grubym błędzie - powiedział premier. W ubiegłym tygodniu minął termin płatności, jaki Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej dał Polsce na zapłacenie kar w sprawie kopalni Turów. Przypomnijmy, że chodzi o 500 tys. euro kary dziennej. - Uchwała Rady Ministrów (w tej sprawie - red.) jest obiegowo przyjęta i podtrzymujemy nasze stanowisko. Uchwała mówi wprost, że tych kar nie zapłacimy - powiedział we wtorek Interii rzecznik rządu Piotr Müller. Premier zapytany o tę kwestię na konferencji przekazał, że w poniedziałek "Rada Ministrów przyjęła uchwałę, w której podkreśla, że kopalnia i elektrownia Turów muszą działać, a ewentualne decyzje, czy zapłacimy cokolwiek z bezprawnie nałożonej na nas kary, i to, czy znajdziemy w ogóle odpowiednią formułę prawną - zostaną podjęte przez Radę Ministrów w późniejszym terminie".Morawiecki zaznaczył, że około maja 2022 r. przed TSUE powinien zapaść wyrok w sprawie głównej dotyczącej Turowa. Jak wyjaśnił, chodzi o "prawomocność koncesji, bo tego dotyczą wnioski strony, która nas pozwała".Szef rządu wyraził też opinię, że cały czas jest szansa na polubowne załatwienie sporu z Republiką Czeską, ale warunkiem jest wycofanie pozwu. Mam nadzieję, że w styczniu negocjacje z Czechami posuną się do przodu, szykujemy się na różne scenariusze, ale nie zamierzmy wstrzymywać produkcji energii elektrycznej w kompleksie Turów - dodał. Premier był też pytany o sprawę Pegasusa i inwigilowania polityków. - Należy odnieść się do oświadczenia ze strony ministra koordynatora i ministra MON, które przedstawia, jaka jest prawda. Nie można dać sobie narzucić fake newsa. To taki typowy sposób działania niektórych mediów, że tworzą nieprawdziwy fakt, a inni go cytują - powiedział Morawiecki. Dodał, że "potem wszyscy przyjmują, że taka była rzeczywistość. Nie było takie rzeczywistości". - Nie mam wiedzy, żeby cokolwiek takiego miało miejsce - stwierdził Morawiecki. Podkreślił, że służby międzynarodowe działają cały czas, często bardzo brutalnie. Andrzej Duda: Sprawę trzeba wyjaśnić Przypomnijmy, że według amerykańskiej agencji AP za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowani w Polsce byli: mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator Krzysztof Brejza w czasie, gdy był szefem sztabu wyborczego KO. Podkreśla się przy tym, że klientami stojącej za Pegasusem izraelskiej NSO Group są jednostki rządowe. W poniedziałek Bogdan Rymanowski zapytał prezydenta Andrzeja Dudę w internetowej dogrywce "Gościa Wydarzeń" w Interii o doniesienia w sprawie użycia systemu Pegasus w Polsce. - Od tego są parlamentarzyści, żeby te sprawy były wyjaśnione w parlamencie - powiedział prezydent. Na pytanie, czy należy powołać komisję śledczą, odpowiedział: Nie wykluczam, jeśli będzie taka decyzja posłów. - Uważam, że jeżeli takie pojawiają się twierdzenia, to sprawa wymaga wyjaśnienia. Zwłaszcza, jeżeli tego typu twierdzenia dotyczą prokuratora, który prowadził jakąś sprawę. Zdumiewające były te informacje dla mnie, bo tak jak mówię, ja nigdy o tym nie słyszałem i nigdy też nie miałem żadnych dokumentów, które o czymś takim mogłyby stanowić, w związku z powyższym uważam, że sprawę trzeba wyjaśnić, skoro takie twierdzenia są - zaznaczył Andrzej Duda. - Powtarzam jeszcze raz. Jest chociażby w Sejmie komisja do spraw służb specjalnych, która - jeżeli są wątpliwości - w pierwszej kolejności mogłaby się tym zająć - dodał. Jarosław Kaczyński: Nie mam w tej sprawie dowodu O sprawę pytany był też Jarosław Kaczyński w rozmowie z redaktorem naczelnym Interii Piotrem Witwickim i dziennikarzem Polsatu Marcinem Fijołkiem. - Nie wiem, co z tym Pegasusem. Dostałem pismo od dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej, by wyjaśnić wątpliwości wokół rzekomego podsłuchu wobec Romana Giertycha. To się miało dziać w roku 2019, nie byłem wówczas wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, nie mam o tym większego pojęcia - mówił prezes PiS. Dodał: - Nie mam w tej sprawie dowodu. Będzie posiedzenie komitetu do spraw bezpieczeństwa, to ta sprawa wtedy stanie i poproszę o wyjaśnienia. Cała rozmowa: JAROSŁAW KACZYŃSKI: SAM ZŁORZECZĘ W SKLEPACH NA WYSOKIE CENY