Chodzi o ujawnione przez radio RMF FM fragmenty stenogramu z nowego odsłuchu nagrań z kokpitu Tu-154. Decyzją Naczelnej Prokuratury Wojskowej śledztwo w sprawie tego przecieku ma prowadzić krakowska Prokuratura Okręgowa. Chce ona jednak, by sprawę z uwagi na jej rangę i charakter prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. "Prokuratura Okręgowa w Krakowie przekazane materiały przesłała do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie z wnioskiem o przejęcie do prowadzenia z uwagi na charakter tej sprawy i jej wagę" - poinformowała w czwartek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska. Jak powiedział PAP rzecznik Prokuratury Apelacyjnej prok. Piotr Kosmaty, decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. "Wniosek o przejęcie śledztwa ws. przecieku zostanie poddany analizie przez prokuratora apelacyjnego, który może podjąć decyzję o przejęciu tego śledztwa lub też wskazać inną prokuraturę okręgową z apelacji krakowskiej" - powiedział prok. Kosmaty. Jak dodał, decyzja w tej sprawie zostanie podjęta w najbliższym czasie. 7 kwietnia radio RMF FM poinformowało, że dotarło do najnowszej opinii biegłych, powołanych przez prokuraturę wojskową. Z publikacji wynikało, że w kokpicie do końca był dowódca sił powietrznych; osoba ta miała uczestniczyć w czynnościach załogi niezbędnych przy lądowaniu. Decyzja o wyłączeniu do odrębnego postępowania materiałów w sprawie publicznego rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa smoleńskiego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym zapadła 8 kwietnia. Prokuratura zapowiedziała ją już w dniu ujawnienia 37 stron stenogramu. W czwartek Naczelna Prokuratura Wojskowa zadecydowała, że sprawą zajmie się Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Jak powiedział PAP mjr Marcin Maksjan z NPW, w Krakowie znajduje się bowiem główna siedziba rozgłośni, która ujawniła fragmenty stenogramów. Zgodnie z Kodeksem karnym, kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do dwóch lat. Prokuratura wojskowa w dniu publikacji materiałów, oceniła, że jest w niej "szereg nieścisłości". Jednocześnie przyznała, że nowy stenogram jest o jedną trzecią obszerniejszy od poprzednich. Zastrzegła, że nie ma możliwości jego opublikowania dopóki nie zostanie on drobiazgowo przeanalizowany przez śledczych i skonfrontowany z pozostałym materiałem dowodowym w sprawie. "Materiał ten, aczkolwiek zawiera w określonych obszarach stwierdzenia i cytaty wynikające ze stenogramu wykonanego przez biegłych, to jednak obarczony jest również szeregiem nieścisłości zarówno w zakresie treści wypowiadanych fraz, identyfikacji mówców oraz, w pewnych przypadkach, opatrzony jest komentarzem niebędącym interpretacją przebiegu zdarzenia zaprezentowanego przez biegłych" - mówił o medialnej publikacji mjr Maksjan. 8 kwietnia prokurator generalny Andrzej Seremet poinformował, że są dwie wersje nowych stenogramów opracowane przez dwóch biegłych i różnią się one między sobą stopniem kategoryczności przypisania poszczególnych wypowiedzi określonym osobom. "Dlatego też prokuratorzy, oznajmiając 28 marca o tym, że udało się odczytać w poszerzony sposób wypowiedzi ze stenogramów, nie przedstawiali szczegółowo tych wypowiedzi. Chcieli dokonać weryfikacji tych obu opinii, zestawienia ich ze sobą, usłyszenia od biegłych, dlaczego w jednym przypadku te opinie zostały uznane za kategoryczne i w taki sposób przypisane rozmówcy, a w innym nie" - mówił Seremet w TVN24. 9 kwietnia prokuratura wojskowa ujawniła stenogram z nowego odczytu nagrań z kokpitu Tu-154 wraz z opiniami biegłych. Na stronie internetowej Naczelnej Prokuratury Wojskowej zamieszczono blisko 200 stron dokumentów. "Pod wpływem pewnych wypowiedzi publicznych okazało się, że jedyną formułą, która pozwoli przeciąć spekulacje i wyjaśnić niedopowiedzenia, stało się zamieszczenie tych dokumentów na stronie internetowej prokuratury. Była to decyzja prokuratora referenta, który uznał, że przetnie to spekulacje i domysły" - powiedział PAP ppłk Janusz Wójcik z NPW. Na stronie internetowej NPW zamieszczono dwa dokumenty. Pierwszy zatytułowany: "Cyfrowe przetwarzanie i analiza dźwięku rejestratora dźwiękowego MARS-BM samolotu TU-154M" (opracowany przez Andrzeja Artymowicza) - wraz ze stenogramem oraz drugi zatytułowany: "Opinia w zakresie fonetyczno-akustycznej analizy zapisów dźwiękowych z samolotu TU-154M", opracowany przez prof. Grażynę Demenko. Upubliczniony stenogram dotyczy ok. 40 ostatnich minut lotu Tu-154. W ostatniej fazie lotu w stenogramie pojawiają się wypowiedzi osoby oznaczonej jako DSP (w stenogramie nie ma wyjaśnienia tego oznaczenia, ale według mediów chodzi o dowódcę Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika). Poinformowano, że przy obróbce materiałów z rejestratora rozmów w kokpicie zastosowano nowatorskie metody, poprawiające jakość i czytelność, a stenogram powstawał "dzięki wielomiesięcznej pracy grupy odsłuchowej". Ujawnione dokumenty pochodzą z otrzymanej w początkach marca kompleksowej opinii biegłych ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Częścią tej kompleksowej opinii była analiza ponownych kopii nagrań z kokpitu Tu-154. Polscy biegli ponownie skopiowali zapisy "czarnej skrzynki" w lutym 2014 r. w Moskwie. Ostatnio prezydent Bronisław Komorowski krytycznie ocenił politykę informacyjną prokuratury w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem "bardzo łatwo jest zachwiać ludzką pewnością, że sprawy są wyjaśnione". "Niestety prokuratura trochę sama w tym pomaga, bo - co widać gołym okiem - są absolutnie kardynalne błędy prokuratury w zakresie polityki informacyjnej: te sprzeczne sygnały, niekonsekwentne. To jest rzeczywiście problem. Dlatego chcę zaprosić prokuratora generalnego na rozmowy do mnie (...), żeby wyjaśnić, skąd się biorą te niespójności, przynajmniej w polityce informacyjnej prokuratury. Ona ma ogromne znaczenie w budowaniu braku pewności Polaków, że sprawy są ostatecznie wyjaśnione, nazwane, zdefiniowane" - mówił prezydent podczas wywiadu w RMF FM.