W internetowym oświadczeniu, Girzyński poinformował, że rezygnacja ma związek z zastrzeżeniami, jakie mogą się pojawić w związku z jego służbowymi wyjazdami. Audyt poselskich delegacji jest skutkiem tak zwanej afery madryckiej, po której z PiS zostali usunięci trzej inni posłowie.Marcin Mastalerek powiedział, że rezygnacja posła Girzyńskiego jest zachowaniem właściwym i zauważył, że do tej pory nie jest to standard wśród parlamentarzystów. Dodał, że poseł nie widział się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i że ze strony kierownictwa partii nie było żadnych sugestii.- Zachował się wzorcowo, dobrze, ale gdyby się potwierdziły te zarzuty to i tak byłby usunięty z partii - powiedział rzecznik i podkreślił, że teraz PiS będzie rozliczał inne partie z tego, czy postępują podobnie.Jego zdaniem, nie ma powodu, by posłowie, którzy odeszli z PiS zrezygnowali z mandatów. - To pytania do byłych parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, dla nas ta sprawa jest zamknięta - powiedział rzecznik. Pytany, czy nie żal PiS- owi utraconych biur czerech posłów w terenie, odpowiedział, że "żal to mu skrzywdzonych zwierząt", a polityka jest twardą grą i politycy, którzy chcą być profesjonalistami nie kierują się żalem. Poseł Zbigniew Girzyński zastrzegł w swoim wpisie, że nie ma sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o aktywność i pracę na forum Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Audyt wydatków na poselskie podróże nie został jeszcze zakończony.