Masowo zamykają oddziały położnicze. Rodzi się coraz mniej dzieci

Oddziały porodowe same się zamykają. W 2024 roku na Mazowszu, Warmii i Mazurach, Śląsku i Podkarpaciu zamknięto co najmniej sześć oddziałów położniczych. Może być ich więcej, ale ani NFZ, ani MZ nie prowadzą statystyk w tej kwestii. Jak tłumaczą eksperci, powodem takiej sytuacji jest niska liczba porodów oraz brak lekarzy.

Masowe zamknięcia oddziałów położniczych. Rodzi się coraz mniej dzieci
Masowe zamknięcia oddziałów położniczych. Rodzi się coraz mniej dzieciPiotr HukaloEast News

"Dziennik Gazeta Prawna" podaje, że od końca 2017 r. do końca lipca 2023 r. zamknięto w Polsce 22 oddziały porodowe.

"Choć projekt ustawy o restrukturyzacji szpitali, który minister zdrowia Izabela Leszczyna postanowiła poddać rewizji zakładał likwidację oddziałów odbierających mniej niż 400 porodów, zamykają się one same" - informuje autor tekstu.

Zauważa, że niekoniecznie były to te, które rządzący uznawali za "mniej bezpieczne dla rodzących". Jak podnosi "DGP", zdaniem ekspertów oddziały znikają przede wszystkim przez brak lekarzy.

Zamknięte porodówki. W szpitalach brakuje lekarzy

Jak obliczył "DGP", tylko w ubiegłym roku co najmniej sześć porodówek zamknięto na stałe, a w przypadku kilku na miesiąc lub więcej wstrzymano funkcjonowanie, oficjalnie z powodu remontu.

"Zamknięte porodówki liczyliśmy na piechotę, ponieważ ani NFZ, ani resort zdrowia nie prowadzą listy zamykanych oddziałów" - czytamy w DGP.

Zamykają się oddziały położnicze. Lekarze boją się pozwów

Z kolei dr Michał Bulsa, ginekolog położnik i prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie podkreślił, że choć, według danych Centralnego Rejestru Lekarzy Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce jest 8689 ginekologów-położników, w tym 8080 wykonujących zawód, "wielu specjalistów wybiera pracę w poradniach prywatnych lub realizujących kontrakt z NFZ, gdzie ryzyko zdarzenia niepożądanego, a co za tym idzie pozwu, jest o wiele mniejsze".

Jak zaznaczył dr Bulsa, "strach przed odpowiedzialnością cywilno-karną jest tym większy, że w szpitalu powiatowym zabezpieczenie jest dużo gorsze niż w specjalistycznym. A wymaga się, by lekarz w powiecie zrobił tyle i na takim poziomie, co w placówce wysokospecjalistycznej".

Nisko. Wieźli ciężarną do szpitala, oddział nieczynny

Jak w praktyce wygląda brak lekarzy i zamykanie oddziałów w szpitalach opisywaliśmy w Interii na początku lutego. Wówczas ratownicy przywieźli karetką kobietę w ciąży do szpitala w Nisku (woj. podkarpackie). Na miejscu okazało się, że oddział ginekologiczno-położniczy w tej placówce nie działa.

Dyrektor podkarpackiego oddziału NFZ Teresa Gwizdak stwierdziła, że szpital "samowolnie zamknął oddział ginekologiczno-położniczy i neonatologiczny".

Jak tłumaczył dyrektor szpitala, o tym, że oddział zostanie zamknięty, wojewoda Teresa Kubas-Hul została poinformowana w przedostatnim dniu ubiegłego roku.

Decyzja została podjęta po zasięgnięciu opinii Rady Społecznej i za zgodą starostwa powiatowego, które jest organem nadzorującym. Wojewoda miała miesiąc, by dokonać wpisu do księgi rejestru podmiotów leczniczych.

- Starosta niżański argumentował w piśmie, że od stycznia do czerwca 2024 roku w szpitalu urodziło się 54 dzieci. Natomiast szpital zaraportował do NFZ, że w tym okresie w szpitalu były 132 porody - przekazała wojewoda. Jednocześnie dodała, że NFZ sfinansował wszystkie 132 porody, płacąc za nie szpitalowi nieco ponad 569 tys. zł.

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Minister klimatu boi się o los ważnej ustawy. W "Gościu Wydarzeń" wskazała na prezydentaPolsat NewsPolsat News