6 czerwca 2019 r. pracownicy "Baltictech", wykonujący legalnie dokumentację stanu wraku statku "Wilhelm Gustloff", który na wysokości Łeby został zatopiony zimą 1945 r., natrafili na ciało nurka. Jak ocenili, jego stan wskazuje na to, że pozostaje ono w tym miejscu od kilku lat. O znalezisku powiadomili policję i prokuraturę. Miejsce oznakowali bojką. Prokuratura Rejonowa w Lęborku wszczęła śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci nieznanej osoby. "Wydobycie ciała ma nastąpić na początku przyszłego tygodnia. Zajmie się tym Marynarka Wojenna. W poniedziałek mają wypłynąć. Czy tego samego dnia zostanie podjęta próba wydobycia ciała, czy też stanie się to we wtorek lub środę, zależeć będzie od warunków pogodowych. Na tę chwilę prognozy są dobre" - powiedział PAP prokurator rejonowy Patryk Wegner. Poinformował, że po wydobyciu ciała planowane są jego oględziny, następnie zlecona zostanie sekcja zwłok i pobrany zostanie materiał do badań DNA. Jak zaznaczył, "na tę chwilę są to zwłoki nieznanej osoby". Ciało nurka z Poznania? W przekazie medialnym pojawiła się informacja, że może to być ciało zaginionego pod koniec lipca 2012 r. nurka z Poznania Roberta Szlechta. Oficjalnie miał on jednak wówczas nurkować na pobliskim tankowcu Terra i tak też w śledztwie miały zeznać osoby, które schodziły z nim pod wodę. Jak podało we wtorek jako pierwsze Radio RMF FM, na ciało nurka natknęli się też dzień wcześniej, 5 czerwca, francuscy żołnierze z jednostki FS Pegase, która przebywała w tym rejonie ze względu na udział we wspólnych działaniach z polską marynarką. Ich nurkowanie w pobliże wraku "Wilhelma Gustloffa" miało być nielegalne, prowadzone bez zgody Urzędu Morskiego w Gdyni. Po tym incydencie, jak podało Radio RMF FM, Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej ma zwrócić się do ambasady Francji z prośbą o wyjaśnienia w sprawie nurkowania w rejonie wraku. 30 stycznia 1945 r. płynący z Gdyni statek "Wilhelm Gustloff" został storpedowany przez radziecki okręt podwodny i zatonął na wysokości Łeby. "Gustloffem" płynęło, według różnych źródeł, od ponad 6 do 10 tys. osób - głównie niemieckich cywilów. Z katastrofy uratowano ok. 1200 rozbitków. Wrak leży na dnie morza, na głębokości 45 m, kilkanaście mil na północny wschód od Łeby. Statek był wielokrotnie przeszukiwany przez wyspecjalizowane jednostki, które dostarczyły informacji na temat m.in. jego zniszczeń. Był też wielokrotnie nielegalnie plądrowany i grabiony. W 1994 r. Polska uznała wrak "Wilhelma Gustloffa" za mogiłę wojenną, co wiąże się z zakazem nurkowania nie tylko na sam statek, ale też w promieniu 500 m od niego.