W nocy z wtorku na środę (z 21 na 22 lipca), podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia do ustawy dotyczącej ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19 nieoczekiwanie zgłoszono poprawkę o pokryciu kosztów niedoszłych wyborów z 10 maja, których organizacją zajmował się wicepremier Jacek Sasin. Poprawka głosi, że "podmioty, które w związku z przeciwdziałaniem COVID-19, zrealizowały polecenie Prezesa Rady Ministrów związane bezpośrednio z przeprowadzeniem wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 roku z możliwością głosowania korespondencyjnego (...) mogą wystąpić do Szefa Krajowego Biura Wyborczego o przyznanie jednorazowej rekompensaty na pokrycie zasadnie poniesionych kosztów, związanych bezpośrednio z realizacją polecenia, zwanej dalej rekompensatą". Jak wskazano, "rekompensata jest udzielana z części budżetu państwa, której dysponentem jest Szef Krajowego Biura Wyborczego". Reakcja opozycji Zdaniem posłów opozycji poprawka została napisana wprost na potrzeby Poczty Polskiej oraz po to, by ratować ministra Jacka Sasina. "Zawsze wydawało nam się, że Komisja Zdrowia powinna zajmować się poprawą ochrony zdrowia, pracą na rzecz pacjentów, w tym przypadku okazało się, że pacjentem jest pan wicepremier i minister Jacek Sasin" - mówiła w środę posłanka KO Monika Wielichowska, która w nocy na Twitterze opublikowała treść poprawki. Stwierdziła, że "posłowie Zjednoczonej Prawicy chcą ratować ministra Sasina przed odpowiedzialnością karną i robią to w białych rękawiczkach". Krystyna Skowrońska (KO) zaznaczała z kolei, że poprawka "próbuje zalegalizować nielegalne działanie rządu". Marszałek Senatu nie pozostawia wątpliwości Marszałek Senatu Tomasz Grodzki w rozmowie z dziennikarzami zapowiedział, że "jeżeli tak kuriozalna poprawka przejdzie w Sejmie, nie zyska powodzenia w Senacie". Grodzki nawiązał również do wydatków na niedoszłe wybory. Jak podkreślał, według niego poprawka na Komisji Zdrowia pojawiła się, by zwolnić Sasina z odpowiedzialności za "bezprawne wydanie 70 mln złotych" (koszt organizacji wyborów z 10 maja wyniósł blisko 70 mln zł - podawała stacja TVN). "Rządzący robią paniczne ruchy po to, by uratować swoich akolitów od odpowiedzialności" - mówił. "Te pieniądze zostały wyrzucone na makulaturę" - stwierdził. "Trudno to nazwać brakiem odpowiedzialności" - dodał. W środę po południu ma się odbyć w Sejmie drugie czytanie projektu ustawy.