Grodzki pytany w środę w Radiu Zet, czy przeprowadzi się do rządowej willi odparł, że nie ma takich planów. "Być może zmienię pokój na trochę większy, bo pewnie przybędzie papierów i oczekuję, że rodzina będzie mnie czasami odwiedzać, więc chciałbym mieć nieco więcej przestrzeni" - powiedział. Wskazał, że "willa jest kosztowna i nie wydaje się potrzebna". Na pytanie, czy Stanisław Karczewski będzie musiał opuścić willę, Grodzki stwierdził, że wydaje się to oczywiste. "Przypomnę, że pan marszałek (Bogdan - PAP) Borusewicz przez kilka kadencji mieszkał w domu poselskim i korona mu z głowy nie spadła" - dodał. Odnosząc się do przyszłej ochrony i współpracy ze Służbą Ochrony Państwa, Grodzki powiedział, że przedstawiony mu oficer jest "świetnym człowiekiem". "Myślę, że ułożymy sobie współpracę tak, że ochrona będzie dyskretna, a jednocześnie skuteczna" - ocenił. Pytany, czy będzie latał rządowym samolotem, Grodzki odparł, że "jeżeli interes Rzeczypospolitej tego będzie wymagał, to z pewnością tak". "Tylko w tym wypadku, jeśli miałoby to służyć jako taksówka, to absolutnie nie" - dodał. Zapowiedział jednocześnie, że będzie próbował namówić prezesa LOT-u, by zwiększyć liczbę połączeń do Szczecina. "Szczecin jest miastem trochę wykluczonym komunikacyjnie. Do Gdańska, Rzeszowa, Wrocławia, Krakowa jest po sześć, siedem lotów dziennie, do Szczecina są po trzy, cztery; (...) wszystkie obłożone" - wskazał.