Piesiewicz wystąpił w poniedziałek do Borusewicza z wnioskiem o dwumiesięczny bezpłatny urlop. Swoją prośbę umotywował względami zdrowotnymi. Jak powiedział szef senackiej komisji regulaminowej Zbigniew Szaleniec (PO), jeżeli Piesiewicz otrzymałby urlop mogłoby to wstrzymać procedurę rozpatrywania wniosku prokuratury o uchylenie mu immunitetu. - Decyzja pana marszałka Borusewicza oznacza de facto, że sprawę urlopu senatora Piesiewicza należy potraktować za niebyłą. To dobra decyzja zmierzająca ku zakończeniu całej procedury uchylenia Piesiewiczowi immunitetu - podkreślił Szaleniec. 3 lutego senacka komisja regulaminowa ma zaopiniować wniosek prokuratorski o wyrażenie zgody na postawienie Piesiewiczowi zarzutów, po czym ma przekazać go Senatowi, który na posiedzeniu plenarnym będzie głosował w sposób tajny nad uchyleniem immunitetu senatorowi. Prokuratura chce zarzucić senatorowi przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy, udzielania jej i nakłaniania do jej zażycia innych osób. Jest to pokłosie innego postępowania, które - jak podał w grudniu "Wprost" - prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy. Piesiewicz powiedział wówczas "Wprost", że sam poprosił o uchylenie immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. "Złożyłem pismo do marszałka Senatu. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze. Na temat samego śledztwa nie mogę się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że pomówienia są jego niewielkim fragmentem" - mówił tygodnikowi senator PO. Z kolei "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do redakcji "Rz" zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy". "Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał. "SE" napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza "SE"; Piesiewicz zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki. - To nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwa - mówił "SE".