"Podatek Belki" został wprowadzony w 2001 roku. Jest pobierany od zysków z funduszy inwestycyjnych, giełdy i odsetek od lokat bankowych oraz oprocentowanych kont. - Chcemy, aby te środki mogły od przyszłego roku pozostać w gestii podatników - deklarowała w ubiegłym tygodniu wiceszefowa PiS Aleksandra Natalli-Świat. Posłanka dodała, że tym projektem jej klub chce "troszkę pomóc PO", która także zapowiadała obniżanie obciążeń podatkowych, ale "jakoś nie bardzo się do nich kwapi". Premier Donald Tusk zamierza z kolei jeszcze w tym tygodniu spotkać się z ministrem finansów Jackiem Rostowskim i szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim w sprawie przyszłości podatku Belki. Sam szef rządu chciałby jego zniesienia. - Będziemy starali się wyręczyć rząd. Jeśli marszałek Komorowski pozwoli, to wtedy będziemy mogli sprawdzić w samym głosowaniu, jak posłowie PO traktują swoje własne zapowiedzi (dotyczące podatku Belki) - mówił Jarosław Kaczyński na poniedziałkowej konferencji prasowej w Olsztynie. Jak zaznaczył, w Sejmie "u laski marszałkowskiej" leży prawie 50 projektów PiS. - Niektórzy nam zarzucają, że my tylko krytykujemy. Złożyliśmy blisko 50 projektów, tylko wszystkie są blokowane przez marszałka. Mimo że Sejm nie ma co robić - zaznaczył prezes PiS. Zdaniem J.Kaczyńskiego, PiS wykonuje zadania "dobrej, konstruktywnej opozycji z naddatkiem" i robi "dużo więcej niż rząd". Tylko - jak dodał - później nic z tego nie wynika. - To jest część tego "matriksu", o którym mówimy - nierzeczywistości, która funkcjonuje w polskich mediach. Mamy dzisiaj bardzo słaby nieudolny rząd i całkiem sprawną opozycję - uważa polityk PiS. J.Kaczyński pytany był również o projekt ustawy medialnej autorstwa PO, który znacząco ogranicza kompetencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji: przyznawanie koncesji, kontrolowanie nadawców (z wyjątkiem kontroli programowej), przyznawanie lub odbieranie statusu nadawcy społecznego miałoby teraz należeć do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Zdaniem prezesa PiS, ustawa odda kontrolę nad mediami publicznymi PO. - Zupełnie wprost, bo taki jest sens tej ustawy i sądzę, że poza samą Platformą nikt nie jest zainteresowany jej uchwaleniem i myślę, że PO będzie miała z tym poważne kłopoty - ocenił. Według polityka, projekt Platformy "to powrót do Radiokomitetu". - To, że przy okazji są jakieś odwołania do środowisk twórczych czy innych środowisk wyróżnionych spośród inteligencji, to nie ma naprawdę żadnego znaczenia, bo te organy nie będą miały uprawnień. Wiadomo, że nastąpi dowołanie się do tej części tych środowisk, które PO popierają - mówił. W ocenie J.Kaczyńskiego, "mamy mieć znów rządowe media i to rządowe "sensu stricto". - To będzie swojego rodzaju zamknięcie systemu i to jest bardzo niepokojące z punktu widzenia przyszłości polskiej demokracji, bo bez pluralizmu mediów, bez takich mediów, które zdecydowanie krytykują władzę i mają dostęp do świadomości społecznej na dużą skalę, demokracji nie ma - podkreślił lider PiS. Jak dodał, tego rodzaju krytykę widzi w mediach, które "nie są zbyt mocne", m.in. w "Gazecie Polskiej" i czasem w "Rzeczpospolitej". - W Telewizji Publicznej, wbrew temu, co się powszechnie sądzi, to się z rzadka pojawia, albo nie ma prawie w ogóle - podkreślił prezes PiS.