Cimoszewicz pytany, jak zachowa się w sytuacji, kiedy na jutrzejszym Prezydium będzie pat (jeden głos za wyłączeniem, jeden przeciw i jeden wstrzymujący), odparł: "to by oznaczało, że moje wnioski nie byłyby rozpatrzone, to znaczy nie byłyby przyjęte". - I wtedy stanąłbym przed komisją w takim składzie, w jakim ona będzie pozostawała. Byłbym zdumiony, gdyby ktoś doszedł do wniosku na serio, bez politycznej motywacji, że nie zachodzą najmniejsze wątpliwości co do bezstronności przynajmniej niektórych członków komisji - powiedział marszałek. Jak zaznaczył, jest przygotowany na każdą sytuację. Jutro Prezydium Sejmu ma podjąć decyzję w sprawie wniosków Cimoszewicza. Na poprzednim spotkaniu wicemarszałków - wczoraj - nie zapadły żadne decyzje. Do jutra do Prezydium mają dotrzeć ekspertyzy zamówione przez szefa komisji Andrzeja Aumillera (UP). We wtorek Cimoszewicz przedstawił 5 ekspertyz, które jemu, a nie komisji, przyznawały rację i wskazywały, że wnioskami o wyłączenie posłów powinno się zająć Prezydium Sejmu. Z kolei wczoraj do komisji śledczej dotarła ekspertyza, która dowodzi, że "rozpatrywanie przez Prezydium Sejmu wniosku o wyłączenia posłów jest naruszeniem ustawy o komisji śledczej", oraz że Cimoszewicz po zaprzysiężeniu nie miał prawa zgłosić wniosków o wyłączenie posłów z jego przesłuchania. Cimoszewicz przypomniał wczoraj, że komisja zwróciła się do kilku jeszcze osób o dodatkowe ekspertyzy. - Zobaczymy czy te ekspertyzy napłyną, bo mnie poinformowano, że jedna z osób wymienianych jako te, od których oczekuje się ekspertyz, odmówiła - dodał. - Prezydium jest otwarte na zapoznanie się ze wszystkimi ewentualnymi opiniami i powinno jutro decyzję podjąć - zaznaczył. Jak podkreślił Cimoszewicz, najpierw muszą zapaść decyzje dotyczące jego wniosków, zanim dojdzie do przesłuchania go przed komisją. Komisja wezwała Cimoszewicza na 26 lipca.