Kard. Stanisław Dziwisz złożył przewodniczącemu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie Tadeuszowi Jakubowiczowi wyrazy solidarności "z wszystkimi, których ta profanacja dotknęła". Nieznani sprawcy czerwoną farbą wymalowali na obelisku m.in. swastyki i obraźliwe hasła: "Jude raus" i "Hitler good". Pomalowany był też głaz z tablicą upamiętniająca pomordowanych w obozie Żydów. Zniszczenia odkryto dzień przed marszem i dokładnie w rocznicę likwidacji getta. Antyżydowskie napisy udało się w nocy usunąć. Ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner podkreślił, że powinniśmy pamiętać Żydów, którzy zginęli, i Polaków, którzy mimo grożącej im kary śmierci pomagali i ratowali żydowskich współobywateli. - Dlatego szkoda, że stało się to, co się stało wczoraj w Płaszowie. To wstyd dla nas wszystkich. To wstyd dla imienia nie tylko Żydów, ale i sprawiedliwych Polaków - powiedział ambasador. Zvi Rav-Ner dodał, że są na świecie prezydenci krajów negujący Holokaust i istnienie hitlerowskiego obozu śmierci w Oświęcimiu. - Kto by pomyślał, że także i tu, tyle lat po wojnie, mogą być ludzie chwalący Hitlera. Czy oni mogą kogoś reprezentować, czy to są wariaci, nie wiem, ale trzeba pamiętać, edukować i z determinacją stale przychodzić tu co roku w imię tych, którzy zginęli, i tych, którzy ratowali, bo oni byli przedstawicielami sprawiedliwej ludzkości nawet w najgorszych czasach - mówił Rav-Ner. Janusz Makuch ze Stowarzyszenia Festiwal Kultury Żydowskiej dziękował za udział w Marszu osobom z Izraela. Jak podkreślił, wszyscy jego uczestnicy od wielu lat przychodzą "z solidarnością i niewymownym uczuciem współczucia". Przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie Tadeusz Jakubowicz przypomniał zebranym, że 67. lat temu droga z placu Bohaterów Getta (wówczas pl. Zgody) "prowadziła tylko w jednym kierunku, odwrotu nie było". - Ogromnie się cieszę, że dziś widzę dużo młodych ludzi, którzy chcą być razem z nami i przejść tą trasę, którą moi bracia szli i więcej nie wrócili - powiedział Jakubowicz. Jak mówił dziennikarzom, zdewastowanie pomnika w Płaszowie nie było przypadkiem. - To był incydent, który został szczegółowo przygotowany i to jest najbardziej przykre - ocenił Jakubowicz. Na pl. Bohaterów Getta, na którym w marcu 1943 hitlerowcy urządzili selekcję mieszkańców likwidowanego getta, uczestnicy Marszu Pamięci zmówili modlitwę za zmarłych, którą poprowadził naczelny rabin Krakowa Boaz Pasz. Przy zachowanym fragmencie muru getta na ul. Lwowskiej złożyli kwiaty i zapalili znicze. Kwiaty i znicze składano także pod głazem z tablicą upamiętniającą pomordowanych w obozie w Płaszowie Żydów. - Pamiętajmy, że w tym miejscu zabijano nie tylko Żydów, ale i Polaków - mówił Edward Mosberg, były więzień obozu w Płaszowie. Zapewnił, że jak długo będzie żył, będzie opowiadał o zbrodniach, które widział pracując w biurze Amona Goetha, komendanta obozu w Płaszowie. Kard. Stanisław Dziwisz złożył przewodniczącemu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie Tadeuszowi Jakubowiczowi wyrazy solidarności "z wszystkimi, których ta profanacja dotknęła". - To akt ogromnego wandalizmu, nieuszanowania pomordowanych, nieuszanowania wspólnoty żydowskiej i brak szacunku dla naszej ziemi, która zawsze była tolerancyjna - mówił dziennikarzom kard. Dziwisz. - Musimy robić wszystko, żeby się to nigdy nie powtórzyło. To kwestia edukacji, kultury, poszanowania człowieka - dodał. Zdaniem prof. Aleksandra Skotnickiego, lekarza-hematologa, który od lat dokumentuje losy ludzi uratowanych przez niemieckiego przemysłowca Oskara Schindlera, powinniśmy pamiętać o wydarzeniach sprzed lat i żydowskich współobywatelach, którzy także budowali Kraków . - Przyzwoitość nakazuje nam pamięć i wdzięczność. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to jest z innej sfery kulturowej - mówił Skotnicki. Dodał, że zdewastowanie pomnika w Płaszowie "nie może rzutować na całe nasze państwo, na Polaków, na krakowian". - Zawsze sprzeciwiam się, kiedy się mówi, że wszyscy Polacy to antysemici. To jest nieprawda, ale w każdej społeczności jest pewien margines, który musimy zwalczać. Musimy prowadzić edukację - dodał. Według Janusza Makucha jedyne, co można zrobić, to przeciwstawiać się złu i ludzkiej głupocie, i pokazywać dobro, choć zło jest bardziej medialne i bardziej widoczne. - Nikt nie jest w stanie uniknąć tego rodzaju wybryków. Ale nie możemy na to zamykać oczu, nie możemy być na to obojętni i ignorować tego. Powinniśmy się zastanowić, co powinno być istotą edukacji o Zagładzie, która była zagładą narodu żydowskiego, ale tu w Płaszowie ginęli też Polacy - powiedział dziennikarzom Makuch. Po marszu w dawnej Fabryce Schindlera, w której obecnie mieści się oddział Muzeum Historycznego Miasta Krakowa odbyła się premierę filmu Marcina Kapronia "Lipowa 4", zawierającego relacje trzech polskich i jednego żydowskiego pracownika fabryki. Hitlerowcy założyli getto w Krakowie w 1941 r. Mieszkało w nim ok. 17 tys. osób. Podczas likwidacji getta, którą rozpoczęto 13 marca 1943 r. na ulicach zginęło około tysiąca osób, a wszyscy zdolni do pracy zostali przeniesieni do obozu zagłady w Płaszowie. Martyrologia więźniów Płaszowa była tematem filmu Stevena Spielberga "Lista Schindlera". Obchody rocznicy likwidacji krakowskiego getta odbywają się pod honorowym patronatem wojewody, marszałka województwa i prezydenta miasta oraz przewodniczącego Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie.