Uczestnicy marszu zbierali się od przedpołudnia na pl. Trzech Krzyży. Służby porządkowe podały, że do Warszawy przyjechało 500 autokarów, cztery pociągi specjalne i kilkadziesiąt busów. Były liczne delegacje PiS, grupy sympatyków Solidarnej Polski, związkowcy z NSZZ "Solidarność", zrzeszeni w Rodzinie Radia Maryja, członkowie klubów "Gazety Polskiej", również innych organizacji. Były niewielkie grupy kibiców, czy organizacji takich jak Obóz Narodowo-Radykalny ze znakami falangi. Zgromadzenie przebiegło spokojnie. Oficjalnie rozpoczęło się ono o godz. 11.30 koncertem patriotyczno-religijnym. Trwało do 18.00, gdy rozwiązano je na Placu Zamkowym, po wystąpieniach m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, szefa NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy. Gdy zgromadzenie rozwiązywano, na plac docierały jeszcze grupy, który niewiele wcześniej dopiero wyruszyły Traktem Królewskim. Na transparentach, które przynieśli uczestnicy manifestacji, można było przeczytać m.in.: "Żądamy wolnych mediów", "Wytrwamy-wygramy", "Nie chcemy pracować aż do śmierci", "Demokracja bez krytycznych mediów przekształca się w tyranię", "TV Trwam to nasze Westerplatte i nie możemy zdezerterować". Były też hasła antyrządowe, żądania wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej i przeciwko podnoszeniu wieku emerytalnego. Manifestanci skandowali: "Nie oddamy wam telewizji Trwam", "Bóg, honor i ojczyzna", "Solidarność", "Jarosław", "Zwyciężymy", "Tu jest Polska", "Precz z komuną", "Platforma złodzieje", "Gdzie są nasze polskie stocznie". Z głośników słychać było m.in. "Mury" i "Żeby Polska była Polską". Przed Pałacem Prezydenckim wznoszono okrzyki: "Lech Kaczyński", odmówiono także modlitwę w intencji prezydenta i prezydentowej, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. Kaczyński: Te tłumy to jest siła. Polska się przebudziła Marsz zakończyło przemówienie Jarosława Kaczyńskiego i przewodniczącego NSZZ "Solidarność" na pl. Zamkowym. Kaczyński powiedział, że premier Donald Tusk znowu będzie przedstawiał siebie jako "przywódcę na trudne czasy". - Chcecie takiego przywódcy? - zapytał zebranych. - Nie - odpowiedzieli uczestnicy marszu. W jego przemówieniu głównym motywem była krytyka ostatniego 20-lecia w Polsce. Demokracja i wolność słowa jego zdaniem są w Polsce pozorem i fikcją. - Te ogromne tłumy to jest siła. To znaczy, że Polska się przebudziła i coraz to nowe grupy będą się budziły - powiedział Kaczyński. Po nim przemówił szef Solidarności Piotr Duda. - Jesteśmy tutaj, aby wspierać TV Trwam - powiedział Piotr Duda. - Ale jesteśmy też tutaj w obronie naszych postulatów - dodał. Zwracając się do obecnych na marszu polityków z PiS i Solidarnej Polski zapewniał: - My, związek zawodowy "Solidarność", pomożemy wam. Nie będziemy wasalem żadnej partii politycznej, ale będziemy współpracować dla dobra Polski. Przypomniał, że związkowcy zebrali ponad 2 mln podpisów o referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. Zanim marsz wyruszył z Placu Trzech Krzyży Traktem Królewskim na Plac Zamkowy, przed kościołem św. Aleksandra odprawiono mszę świętą - wśród celebrujących był dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk. - Solidarność to zawsze jeden z drugim, nigdy jeden przeciw drugiemu - te słowa Jana Pawła II przypomniał zebranym o. Rydzyk. - Niech sobie o tym przypomną ci, którzy wyszli z Solidarności, także w naszych czasach - dodał. Wałęsa: "Obudź się Polsko!" ma charakter antydemokratyczny W ciągu dnia marsz "Obudź się Polsko!" skrytykował Lech Wałęsa. - Trzeba by się zastanowić, jak szanujemy demokrację, którą tak ciężko trzeba było wywalczyć, a teraz próbują coś na ulicy zmieniać. A przecież od tego jest kartka wyborcza - powiedział. Stwierdził, że marsz "Obudź się Polsko!" ma charakter antydemokratyczny, bo "nie uwzględnia tego, że większość jest w innym miejscu, większość popiera premiera". - Dotąd nie było w Polsce tak licznej demonstracji o takim natężeniu opozycyjności, a to dlatego, że sytuacja w Polsce w ostatnim czasie się zmieniła. Jeżeli nie podejmie się kroków zaradczych, to nastąpi katastrofa. Dlatego właśnie tylu ludzi wyszło na ulicę w poparciu dla opozycji - powiedział PAP Henryk Domański, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. - Przemówienie przewodniczącego Solidarności Piotra Dudy było elektryzujące, Jarosław Kaczyński wypadł na jego tle bardzo blado. Ale sam udział Solidarności w marszu oceniam negatywnie. Żaden romans związków zawodowych z polityką nie kończy się dobrze - ocenił po marszu dla PAP dr Wojciech Jabłoński z Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Rozbieżne są dane co do liczby uczestników marszu. Służby porządkowe mówią o 40-50 tysiącach. Radny PiS Maciej Wąsik, odpowiedzialny za techniczną stronę przedsięwzięcia, poinformował PAP, że w marszu wzięło udział 200 tysięcy osób. Z kolei poseł PiS Andrzej Jaworski powiedział PAP, że manifestujących było "kilkaset tysięcy". Rzecznik "S" Marek Lewandowski podał, że związkowców przyjechało do Warszawy co najmniej 30 tysięcy.