Gościem czwartkowego posiedzenia parlamentarnego zespołu ochrony praworządności w Senacie był prezes NIK Marian Banaś. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki, otwierając posiedzenie zespołu, mówił, że demontaż systemu wymiaru sprawiedliwości rozpoczął się w roku 2015. - Gdy spojrzymy, gdzie znajdujemy się teraz, to ogarnia człowieka przerażenie - powiedział. - Dlatego jest niezwykle istotne, żebyśmy pamiętali, że Polska jest większa niż PiS i że to jest państwo, które nie ma innej alternatywy, niż poruszanie się drogą zgodności z konstytucją - mówił Grodzki. Banaś: Prokuratura dokonuje czynów, które można uznać za naruszenie praworządności Prezes NIK Marian Banaś mówił podczas posiedzenia zespołu, że "państwo prawa opiera się na organach zapisanych w konstytucji, a jednym z nich jest NIK". Izba, jak dodał, podlega tylko Sejmowi. - Stoję dzisiaj przed państwem nie tylko jako Marian Banaś, stoję jako prezes NIK, czyli apolityczny organ powoływany w szczególnej konstytucyjnej procedurze przez Sejm za zgodą Senatu na sześcioletnią kadencję - powiedział. Przyznał, że spotykając się z parlamentarnym zespołem ds. praworządności, musi "sformułować gorzkie słowa". - Broniąc niezależności NIK, zarzucam, że podległa ministrowi sprawiedliwości (prokuratorowi generalnemu) prokuratura dokonuje czynów, które można uznać za naruszenie praworządności - podkreślał Banaś. Wyliczał w związku z tym czyny związane z: "niepodejmowaniem postępowań z zawiadomienia prezesa NIK, składanych na podstawie wystąpień pokontrolnych; z bezprawnym zachęcaniem posłów tymczasowo pozbawionych wolności do składania fałszywych zeznań na Mariana Banasia; bezprawnym przeszukaniem biura prezesa NIK, czyli osoby dysponującej immunitetem formalnym; ze złożeniem wniosku o uchylenie immunitetu prezesa NIK z rażącymi wadami formalnymi - wniosek ten zamiast prokuratora generalnego podpisała osoba nieuprawniona; z przekazaniem na żądanie Sejmu niekompletnych, wyselekcjonowanych akt postępowania w sprawie Mariana Banasia - na blisko 80 tomów akt Sejmowi udostępniono około 30". "Prokuratura chce mojej rezygnacji" - Działania prokuratury odbieram jako dążenie do wymuszenia mojej rezygnacji, chęć obsadzenia stanowiska przez komisarza politycznego odbieram jako rozgrywkę polityczną, od której instytucja, którą kieruję, musi być wolna - mówił Banaś. - Dlatego dzisiaj proszę o pomoc, aby zarówno Sejm, jak i Senat, oba organy władzy ustawodawczej pomogły bronić niezależności NIK i żeby pomogły chronić praworządność - apelował. Głos zabrał też szef senackiej komisji ustawodawczej Krzysztof Kwiatkowski (niez.), były prezes NIK (2013-19) i były minister sprawiedliwości (2009-11). Podkreślał, że w demokratycznym państwie prawa "nie może być tak, że jakakolwiek władza jest poza kontrolą innej formalnej władzy publicznej". - A taki system w Polsce dzisiaj mamy, gdzie niektóre z władz są poza kontrolą - przekonywał. - Doszliśmy do sytuacji, która nigdy nie powinna mieć miejsca - mówił Kwiatkowski. Zwracał uwagę, że w konstytucji jest mowa o niezależności NIK, ale zapisy konstytucyjne nie funkcjonują niejednokrotnie w praktyce. - Mamy przykłady utrudniania przeprowadzenia kontroli, poprzez nieprzekazywanie dokumentów kontrolerom albo uzależnienia przekazania tych dokumentów od spełnienia jakichś warunków, co jest absolutnie niedopuszczalne. Taka sytuacja miała miejsce w Polskiej Fundacji Narodowej - relacjonował senator. To jest, jak mówił, przejaw "systemowego naruszenia niezależności NIK". Naruszona została też niezależność kontrolerów - przekonywał. - Nigdy nie miałem żadnej wątpliwości co do najwyższego profesjonalizmu kontrolerów. Mogłem się o tym przekonać przez sześć lat pracy w tej instytucji - mówił Kwiatkowski. NIK nie ma uprawnień śledczych - Niestety, pierwszy raz w 102-letniej historii tej instytucji mamy pisemną skargę kontrolerów NIK na wiceprezesa tej instytucji, że próbował wpływać na ustalenia kontrolerów, a mówiąc wprost - usunąć czy zmienić zapisy dotyczące nieprawidłowości ujawnionych w toku kontroli. To jest sytuacja niewyobrażalna, która nigdy nie miała miejsca - podkreślał. Kwiatkowski mówił też, że NIK nie ma uprawnień śledczych, bo "nikomu do głowy nie przyszło, także autorowi ustawy o NIK, śp. prezesowi Lechowi Kaczyńskiemu, że można nic nie robić z zawiadomieniami NIK i je dezawuować". Tymczasem, jak dodał, w ostatnim czasie NIK złożyła kilkadziesiąt zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, ale prokuratura albo nie wszczyna, albo szybko umarza postępowanie. Jednak, zdaniem Kwiatkowskiego, jeśli zawiadomienia składa taka instytucja jak NIK, sprawdzenia - czy doszło do złamania prawa - powinien dokonywać sąd. Pod koniec lipca Prokuratura Krajowa poinformowała, że prokurator generalny wystąpił do marszałek Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi NIK. Śledczy chcą postawić Banasiowi kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. W sierpniu wnioskiem prokuratury zajmowała się sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych. Posiedzenie zostało jednak przerwane; zgodnie z zapowiedziami ma być kontynuowane, gdy komisja otrzyma dostęp do akt sprawy.