"Jako prezes Izby nie mogę pozwolić, aby stała się ona przedmiotem politycznych rozgrywek i targów. Nie, na to zgody nie będzie" - podkreślił Banaś. "Pragnę podkreślić, że zostałem powołany na urząd prezesa NIK z zachowaniem wszystkich procedur. Tylko stabilne kierownictwo jest w stanie zapewnić prawidłową pracę Izby i wypełnianie jej konstytucyjnych obowiązków" - powiedział."Nigdy nie mówiłem o sobie, że jestem człowiekiem wolnym od błędów. Nie podkreślałem działalności w opozycji antykomunistycznej w latach 70. i 80., wręcz przeciwnie - kiedy odrodziła się Rzeczpospolita stałem się lojalnym i rzetelnym urzędnikiem pracującym dla dobra ojczyzny. Nie wikłałem się w partyjne rozgrywki. Dziś pojawiły się wątpliwości związane z moją przeszłością. Uważam je za kłamliwe i krzywdzące" - oświadczył. "Deklaruję, że jestem gotów odpowiedzieć na każde pytanie śledczych i wyjaśnić wszelkie ich wątpliwości. Jeśli zajdzie taka potrzeba, jestem gotów zrzec się immunitetu prezesa NIK. Jednocześnie będę zdecydowanie stawał w obronie mojego dobrego imienia i mojej rodziny" - zapowiedział Banaś. Szef NIK zaznaczył, że "jego zadaniem jako prezesa NIK jest zapewnienie dalszego stabilnego działania Izby, wolnego od wszelkich politycznych nacisków i gier". "Przypominam, że podwaliny pod nowoczesną ideę niezależnej kontroli państwowej położył już w latach 90. prezes Izby śp. Lech Kaczyński. W pełni zgadzam się z taką filozofią funkcjonowania Najwyższej Izby Kontroli, dlatego w poczuciu odpowiedzialności za Najwyższą Izbę Kontroli będę kontynuował powierzoną mi przez parlament misję" - zapowiedział. Na zakończenie, Banaś podziękował za "liczne maile i telefony ze słowami wsparcia i otuchy od wielu Polaków". Oświadczenie szefa NIK zostało opublikowane na stronie Izby. Zamieszanie wokół dymisji Banasia "Dziennik Gazeta Prawna" napisał w poniedziałek na swoich stronach internetowych, że Banaś podał się do dymisji, jednak - według "DGP" - pismo odesłała mu marszałek Sejmu, aby wskazał w nim pełniącego obowiązki szefa NIK, a ten odmówił. W środę "DGP" opublikował natomiast skan pisma, które Banaś miał w ostatni piątek złożyć u Elżbiety Witek. "Wobec utraty mandatu, jaki został mi udzielony, a także kierując się Dobrem Polski, Najwyższej Izby Kontroli oraz mojej rodziny składam w dniu dzisiejszym rezygnację ze stanowiska Prezesa Najwyższej Izby Kontroli" - miał napisać w swym piśmie szef NIK. Witek: Banaś nie podał się do dymisji Z kolei Elżbieta Witek zapewniała w środę dziennikarzy w Sejmie, że "szef NIK Marian Banaś nie podał się do dymisji". "Nie spotkałam się z nim, nie otrzymałam żadnego pisma, nie złożył na moje ręce rezygnacji" - powiedziała. Śledztwo prokuratury Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo dotyczące m.in. podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Mariana Banasia. Podstawą wszczęcia śledztwa są trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły do białostockiej prokuratury od grupy posłów opozycji w tym m.in. posła Jana Grabca (KO), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.W połowie października CBA poinformowało, że zakończyło trwającą od kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych Banasia, szczegółów jednak nie ujawniło. Pod koniec października pismo prezesa NIK, z uwagami do zastrzeżeń CBA po kontroli jego oświadczeń majątkowych, trafiło do Biura. Premier domaga się dymisji Od ubiegłego tygodnia dymisji od Banasia domagają się prominentni politycy PiS. Premier Mateusz Morawiecki mówił w piątek, że wnioski z raportu CBA powinny skłaniać prezesa NIK do dymisji. "Jeśli tak się nie stanie, mamy plan 'B'" - mówił, ale nie podał szczegółów.