Przypomnijmy, że sprawa teczek TW "Bolka" ujrzała światło dziennie właśnie dzięki wdowie po generale Kiszczaku. Dokumenty pochodzące z szafy jej męża i przekazane Instytutowi Pamięci Narodowej, rzuciły mocny cień na osobę Lecha Wałęsy. W wywiadzie dla "Super Expressu" Maria Kiszczak wyjaśnia, że "stała się negatywną bohaterką i dziś tego żałuje". Nadal podtrzymuje jednak, że jej mąż nie tylko chciał "chronić Wałęsę", ale że "jest bohaterem, nawet po śmierci". "To mój mąż, a nie Wałęsa obalił komunizm i przyczynił się do budowy demokracji w Polsce. Gdyby nie Kiszczak, nie byłoby obrad Okrągłego Stołu i oddania władzy opozycji. Czesław wiedział, że Polska potrzebuje zmiany. Miał świadomość, że nie można w nieskończoność walczyć z własnym narodem" - argumentuje. "Inicjatorem zmian był Kiszczak, który jest wielkim patriotą i narodowym bohaterem! Historia go kiedyś doceni!" - przekonuje wdowa po generale. Kiszczak nie szczędziła też ostrych słów skierowanych bezpośrednio pod adresem byłego prezydenta. "Mąż mi opowiadał, że to prosty robotnik, którego klasa robotnicza wylansowała na przywódcę Solidarności. Wynosili go zawsze na piedestał" - puentuje w rozmowie z"SE". Więcej w czwartkowym wydaniu "Super Expressu".