"Władysław Bartoszewski był człowiekiem, który całe życie traktował jako służbę. Na ogół takie zdanie brzmi nieznośnie, patetycznie i fałszywie, ale w przypadku Władysława Bartoszewskiego było tak naprawdę. Przez całe życie ten człowiek służył Polsce, służył innym.Kierował się swoim słynnym powiedzeniem, że warto być przyzwoitym. Często zresztą zastrzegał, że wielu ludzi nie rozumie tych słów. Bo +warto być przyzwoitym+ nie oznacza, że +opłaca się być przyzwoitym+. To są dwie różne rzeczy. To był człowiek, któremu w życiu bardzo często, może nawet z reguły, nie opłacało się być przyzwoitym. Płacił za to bardzo dużą, często gorzką cenę. Ale jednocześnie nigdy nie przestał wierzyć w to, że warto. Do samego końca chciał być aktywny, do samego końca chciał działać. Wiele razy powtarzał, że chciałby umrzeć w biegu. Nie chciał leżeć obłożnie chory, chciał być potrzebny. Dzisiaj oczywiście są ból i łzy, ale jest też głębokie przekonanie, że Bóg spełnił jego prośbę i dał mu taką śmierć, o jaką Władysław Bartoszewski zawsze prosił. On zawsze prosił o proste rzeczy - żeby pozostać wiernym różnym wartościom, żeby nie wstydzić się za własne życie, żeby coś ze swojego życia dać dla innych. A na samym końcu, żeby umrzeć w biegu. I to się dzisiaj stało. To dopełniło jego życie. Odszedł jeden z najmądrzejszych ludzi w tym kraju. Człowiek, który zawsze, nawet już w bardzo młodym wieku, wykazywał się niezwykłym rozeznaniem sytuacji. To wielka łaska, ale też wielka zasługa, że żyjąc w tak koszmarnym dwudziestym wieku - żyjąc już jako człowiek młody, ale przecież dojrzały, podczas okupacji, potem w czasach stalinowskich, w PRL-u, potem w już nie tak dramatycznych, ale przecież pod wieloma względami też skomplikowanych czasach wolnej Polski - Władysław Bartoszewski umiał słusznie wybierać".