Na filmie urzędujący szef sejmowej speckomisji w taktycznej kamizelce wychodzi z uruchomionego śmigłowca z napisem policja i wita się z antyterrorystami. Czy poseł widzi coś niestosowanego w wykorzystywaniu wizerunku i sprzętu policji do prywatnej kampanii wyborczej?Ku zaskoczeniu, nie. Reporter RMF FM w rozmowie z politykiem usłyszał kuriozalne tłumaczenia. Marek Opioła przekonywał, że każdy kandydat w wyborach może się zwrócić do szefa policji o udostępnienie śmigłowca. Co więcej - nie ma mowy, by wykorzystał swą sejmową funkcję i nie ma problemu z użyciem policjantów do prywatnej walki wyborczej. "Dla mnie jest to sytuacja niekomfortowa, że policja, którą bardzo szanuję i cenię... że jest dym o to. Wydaje mi się, że nie są to najważniejsze kwestie w kampanii wyborczej" - powiedział w rozmowie z RMF FM. Policja komentuje Komenda główna potwierdza, że Marek Opioła jako szef sejmowej speckomisji zwrócił się o użyczenie śmigłowca do materiału filmowego. Zapewnia jednak, że w prośbie nie było mowy o wyborczym przeznaczeniu spotu. Jak się dowiedziałem, poseł argumentował, że potrzebuje spot do bieżącej pracy szefa komisji. "Nie wiedzieliśmy, że policyjny sprzęt i funkcjonariusze zostaną wykorzystani w spocie wyborczym" - mówi Mariusz Ciarka. Rzecznik Komendy Głównej Policji tłumaczył, że Marek Opioła w kwietniu zwrócił się z pismem do szefa policji o zgodę na zrealizowanie materiału filmowego ze śmigłowcami stojącymi na lotnisku. KGP czuje się oszukana? Zgoda została wydana, bo pan poseł argumentował, że spot ma być wykorzystywany w jego bieżącej pracy szefa sejmowej speckomisji. "W żaden sposób nie sygnalizował, że materiał wideo może posłużyć w kampanii wyborczej" - podkreślił Ciarka. Mariusz Ciarka nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy KGP czuje się oszukana przez posła PiS. Przekonuje natomiast, że policja nie poniosła żadnych kosztów użyczenia dwóch śmigłowców i skierowania do nagrania policjantów. Twierdzi też, że ta sytuacja nie miała żadnego wpływu na codzienną służbę. Opioła zdejmuje spot Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk w liście do posła Opioły napisał, że czuje się "zbulwersowany i oszukany" sytuacją. Poprosił posła o odniesienie się, a także o "niezwłoczne zaprzestanie wykorzystywanie spotu w dalszej kampanii wyborczej". Do sprawy odniósł się sam Opioła. "Zgodnie z prośbą Komendanta Głównego Policji zdejmę mój spot wyborczy; przygotowując go zainscenizowaliśmy zdjęcia, by nie korzystać z materiałów z prawdziwych misji, które wizytowałem" - powiedział. "Z ubolewaniem odnoszę się do zaistniałej sytuacji, nie była ona moja intencją" - dodał. Wcześniej szef MSWiA lądował na boisku W sobotę w Choszcznie (woj. zachodniopomorskie) podczas obchodów Dnia Strażaka, przebywał m.in. szef MSWiA Joachim Brudziński. Polityk na miejsce przeleciał helikopterem. "Trwa mecz ligi trampkarzy w Choszcznie. Dwadzieścia minut przed końcem mecz zostaje przerwany na trzydzieści minut. Nie żadne tam race czy coś. Pan minister przyleciał. Wsiadł w samochód i pojechał. Gówniarze mogli więc wrócić do swoich nie tak ważnych zajęć. Nie lubię!" - skomentował na Facebooku Paweł Czapiewski, polski lekkoatleta, medalista mistrzostw świata i halowy mistrz Europy. Brudziński przeprosił "Dowiedziałem się, że wykorzystuję policyjny śmigłowiec do prywatnych celów, że fruwam na urlop i jeszcze przywiozłem na pokładzie helikoptera Jarosława Kaczyńskiego, żeby na ryby pójść; poziom idiotyzmów wręcz piramidalny i niewyobrażalny" - komentował później Brudziński. "Dzięki również - nie ukrywam - mojemu zaangażowaniu policja wzbogaciła się w tej chwili o trzy najnowocześniejsze śmigłowce typu Black Hawk" - powiedział. "Czy jest to powód, żebym ja nimi fruwał? W sposób oczywisty nie. Natomiast te śmigłowce muszą otrzymać tzw. resurs, każdy z tych śmigłowców musi mieć wylataną odpowiednią liczbę godzin. Również piloci, specjalnie szkoleni do lotów tego typu śmigłowcami muszą mieć wylataną odpowiednią liczbę godzin. Nieistotne jest czy leciałbym tym Black Hawkiem do Choszczna, ten Black Hawk i ci piloci musieliby w powietrzu spędzić odpowiednią liczbę godzin" - dodał. Jak podkreślał, "żadna dodatkowa złotówka z budżetu państwa w związku z tym, że wspólnie z komendantem głównym PSP do Choszczna przylecieliśmy, nie została wydana". "Samo podejście do lądowania kiedy trwał mecz młodzieży jest sprawą bulwersującą również dla mnie" - powiedział. "W momencie, kiedy zorientowałem się, że taka sytuacja miała miejsce, bezwzględnie poleciłem komendantowi wojewódzkiemu policji sprawdzenie, kto odpowiadał za przygotowanie lądowiska. To nie MSWiA przygotowuje lądowisko dla helikopterów, tylko miejscowa jednostka policji w porozumieniu z policyjnym lotnictwem" - dodał. "W sobotę usłyszałem od komendanta, że odpowiednia informacja odpowiednio wcześnie do urzędu miasta dotarła i że policja na żadnym etapie nie dostała informacji zwrotnej, że będzie tam trwał mecz piłkarski" - powiedział Brudziński. "Oczekuję bezwzględnie wyjaśnienia tej sytuacji" - podkreślał Brudziński. "Mogę wyrazić w tej sytuacji moje szczere ubolewanie w stosunku do tych młodych sportowców, ich trenerów i opiekunów, że taka sytuacja miała miejsce. Jeżeli okaże się, że ktoś ze strony policji, czy to z poziomu komendy wojewódzkiej, czy komendy powiatowej ponosi za to, czy to za zaniechanie, bo nie zakładam, że to były świadome działania i nastąpiły jakieś zaniechania będę bezwzględnie oczekiwał wyciągnięcia konsekwencji. Nie dlatego, że ponoszę koszta wizerunkowe, bo jest kampania, tylko nie dopuszczam sytuacji, żeby ktokolwiek niezależnie od tego, z jakiej partii był ministrem, premierem, wicepremierem i w sytuacjach kiedy korzysta z lotnictwa, czy to policyjnego czy innych służb, żeby w takich sytuacjach lądować, bo nie było tutaj takiej konieczności; spokojnie można było to przygotować w inny sposób" - dodał.