Nowicki miał 56 lat. W ostatnim czasie ciężko chorował. Od czterech tygodni był w szpitalu. W 1989 był głównym założycielem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Polsce, jednej z najprężniej działających organizacji pozarządowych, działających na rzecz obrony praw człowieka. Był jedną z tych nielicznych osób, które w 1989 r. dokonały niezwykle ważnego wyboru; mimo że mógł zdecydować się na karierę polityczną, nie zrobił tego. Sądził, że w niepodległej i wolnej Polsce potrzebne są instytucje, które patrzą władzy na ręce - tak o zmarłym Marku Nowickim mówią jego współpracownicy. Podkreślają jego upór i konsekwencję w działaniu. O tych cechach Nowickiego świadczą jego własne słowa z felietonu prasowego z 1991 r., w którym napisał, że do Fundacji przychodzą dziennikarze z pytaniem, czym się teraz, w czasach demokracji, zajmuje. "Od lat tym samym: prawami i wolnościami człowieka" - podkreślił. Pracę nad obroną praw człowieka zaczynał w Komitecie Helsińskim w latach 80., gdzie przygotowywano raporty informujące o naruszeniach praw człowieka w Polsce Ludowej. Po roku 89. został prezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Dziś jest to największa w Europie i najprężniej działająca organizacja, zajmująca się obroną praw człowieka. W czasach PRL-u Nowicki działał w "Solidarności", już wtedy sprzeciwiając się represyjnym działaniom władz. - Szczególnie blisko współpracowaliśmy w latach 1980-1981 w "Solidarności", w Regionie Mazowsze - wspomina Ewa Tomaszewska, która współpracowała i przyjaźniła się z Nowickim. - Marek organizował wspieranie akcji protestacyjnych, była to tzw. czwórka z pokoju nr 4. Było nas tylko kilka osób, które się zajmowały takimi działaniami. Potem, w czasie stanu wojennego, trafił na Białołękę (jedno z miejsc internowania - red.) . Po roku 89 postawił na nogi Fundację Helsińską. Dla niego to była pasja życia - dodała Tomaszewska. - Był człowiekiem bardzo wyważonym - podkreślił członek Zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka profesor Zbigniew Hołda. Jego zdaniem, Fundacja nadal będzie istnieć, ale tylko Nowicki potrafił wywierać "ogromne, pozytywne piętno na wszystkich". Hołda podkreślił także, że Marek Nowicki odegrał znaczącą rolę na Wschodzie. - Pięknie mówił po rosyjsku, jak inteligent rosyjski. Znał tamten świat, realia, ludzi. Wykonał tam wielką pracę na rzecz praworządności - dodał. - Bardzo dużo się od niego nauczyłem. Robił niesamowite wrażenie na rozmówcach, był świetnie odbierany przez słuchaczy Helsińskiej Szkoły Praw Człowieka. Wszyscy absolwenci tej szkoły to wielbiciele Marka Nowickiego - powiedział Hołda. Ludwika Wujec przypomniała, że ona i jej mąż od początku lat 80. przyjaźnili się z Nowickim. - Łączyła nas "Solidarność", ale także to, że Marek, tak jak my, był fizykiem; wspólnie fascynowaliśmy się bardami rosyjskimi, Okudżawą, Galiczem, Wysockim; kochaliśmy góry. - Marek zawsze był zaangażowany w to, co robi, miał ogromną potrzebę bycia silnym, nie okazywał słabości, także w chorobie. Taki mężczyzna, który sobie poradzi z każdym problem, i nie chce być podtrzymywanym - dodała Wujec. - Jego wielkim osiągnięciem jest wychowanie całej grupy osób, która prowadziła misję obrony praw człowieka. Miejmy nadzieję, że dalej będzie prowadzić. Fundacja Helsińska wyrosła na wielki autorytet jeżeli chodzi o prawa człowieka na całym obszarze postsowieckim - powiedział Kuba Boratyński z Fundacji Batorego. Boratyński podkreślił, że jest mu przykro tym bardziej, że kilka godzin przed śmiercią Nowickiego przyznano pokojową nagrodę Nobla Irance działającej na rzecz obrony praw człowieka. Nowicki już się o tym nie dowiedział. - Myślę, że ten werdykt był po jego myśli - zaznaczył.