Dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski skomentował w Radiu Zet otwarty list byłych ministrów MON. - W ostatnich latach rządziło kilka partii, (...) które zazwyczaj były nieprzychylne obecnej formacji. Więc ten zestaw byłych ministrów obrony narodowej, to są osoby bezpośrednio związane z partiami, które dzisiaj są w opozycji. Nic więc dziwnego, że próbują wykorzystać dziś tego typu narzędzie, próbując wytworzyć taką atmosferę, że Antoni Macierewicz jest wyjątkiem spośród wszystkich ministrów obrony narodowej w ostatnich latach, odszczepieńcem. Tymczasem tak nie jest - mówił Magierowski. "To zwykła walka polityczna" Argumentował, że otwarty list byłych ministrów "to zwykła walka polityczna". - To nie jest żaden gest, który można by uznać za gest wybitnych, szanowanych postaci polskiej sceny politycznej. Nie przejmowałbym się zbytnio tym listem i tymi argumentami, ponieważ to są osoby, w większości czynni politycy, bezpośrednio związane z dzisiejszą opozycją - podkreślił Marek Magierowski w Radiu Zet. - To jest element walki politycznej, uderzenie w jednego z ministrów obecnego rządu, który mówi wprost i mówi otwarcie, jaki jest stan polskiej armii - dodał. Jak mówił Marek Magierowski, list jest "buńczuczny i głośny". Jego zdaniem, mamy do czynienia "ze zwykłą debatą polityczną". Otwarty list byłych szefów MON "Ćwierć wieku temu Polska z przeciwnika Zachodu stała się jego sojusznikiem, a potem również członkiem NATO. Osiągnęliśmy sukces, o jakim przed 1989 rokiem nawet nam się nie śniło. To był wspólny sukces wszystkich rządów III RP, możliwy dzięki temu, że w sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa przez całe ćwierćwiecze panowała niemal pełna jednomyślność. Dzięki temu Polska zdobyła silną pozycję w strukturach NATO i była uważana za kraj stabilny, przewidywalny i zasługujący na zaufanie" - napisali byli ministrowie. Otwarty list podpisali: Janusz Onyszkiewicz (szef MON w latach 1992-1993 i 1997-2000), Bronisław Komorowski (szef MON w latach 2000-2001, prezydent Polski w latach 2010-2015), Janusz Zemke (wiceszef MON w latach 2001-2005), Radosław Sikorski (szef MON w latach 2005-2007, szef MSZ w latach 2007-2014), Bogdan Klich (szef MON w latach 2007-2011) oraz Tomasz Siemoniak (szef MON w latach 2011-2015). Zdaniem byłych szefów MON „trudno uwierzyć, że polityk na tak odpowiedzialnym stanowisku może z taką łatwością dyskredytować potencjał polskiej armii, zwłaszcza że opinia ta nie odpowiada prawdzie i stoi w sprzeczności z ocenami naszych sojuszników”. "Antoni Macierewicz nie powinien dłużej sprawować urzędu ministra obrony narodowej" - podkreślili w otwartym liście byli ministrowie. MON: To populistyczna zagrywka Rzecznik resortu obrony Bartłomiej Misiewicz ocenił, że list jest populistyczną zagrywką. - Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz w Sejmie podczas audytu przedstawił listę zaniedbań w polskiej armii na przestrzeni ostatnich lat i nikt z byłych ministrów obrony nie odniósł się merytorycznie do tych zarzutów. Tych zaniedbań było bardzo dużo, a te przedstawione w Sejmie były tylko wierzchołkiem góry lodowej. Armia jest obecnie modernizowana tak, żeby mogła spełniać swoją podstawową funkcję - bronić kraju. Dzięki ministrowi Macierewiczowi zniesiono ustawę, która nakazywała po 12 latach służby wyrzucać żołnierzy z wojska. Pracownicy cywilni armii otrzymali dopiero teraz podwyżki, których nie było od wielu lat. List ten należy odbierać więc jako populistyczną zagrywkę - zaznaczył. Audyt rządów PO-PSL W minioną środę w Sejmie Antoni Macierewicz przedstawił wyniki audytu w MON. Zarzucił poprzednikom m.in. niegospodarność, brak dbałości o historyczne dokumenty i niewypełnianie ustawy lustracyjnej. - Gdy wchodziłem do ministerstwa obrony, Siły Zbrojne RP nie posiadały ani zdolności zapewnienia bezpieczeństwa terytorium państwa, obszaru powietrznego, kluczowych obiektów kierowania państwem, ani cyberprzestrzeni - mówił Macierewicz. Ocenił, że wojsko "zdolne było jedynie do prowadzenia ograniczonych działań opóźniających działania agresora"; "nie zapewniono realnej pomocy ze strony państw sojuszniczych". Zapewnił, że wdrożono już działania naprawcze.