Przed godz. 21 w poniedziałek Senat rozpoczął rozpatrywanie ustawy o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r., z możliwością głosowania korespondencyjnego. Najważniejsze poprawki, przyjęte przez trzy połączone komisje - ustawodawczą, praw człowieka, praworządności i petycji oraz samorządu terytorialnego i administracji państwowej przedstawił senator Marek Borowski jako sprawozdawca komisji. Przyznał, że ta ustawa, w przeciwieństwie do poprzedniej, o "wyborach kopertowych", idzie we właściwym kierunku. "Fakt, że kierunek był prawidłowy nie oznacza, że wszystkie przepisy były precyzyjne i nie budziły wątpliwości" - zaznaczył. Dodał, że skoro przyjęto w komisjach do ustawy około 40 poprawek, w tym większość bardzo zgodnie, pokazuje, że do tej ustawy można mieć sporo zastrzeżeń. Borowski: Dobrze się stało, że ta publikacja nastąpiła" Przekonywał też, że gdyby Sejm poświęcił ustawie więcej niż 10 godzin, jak to miało miejsce, Senat mógłby nad nią pracować krócej. Tłumaczył m.in. poprawkę, jaką zgłosili wicemarszałkowie Gabriela Morawska-Stanecka i Michał Kamiński, zakładającą przesunięcie wyborów na czas po 6 sierpnia. Przekonywał, że w sytuacji w której nie była opublikowana uchwała PKW, uzasadnione były wątpliwości konstytucyjne wobec stanu, w którym jesteśmy. "Dobrze się stało, że w dniu dzisiejszym ta publikacja uchwały PKW nastąpiła" - dodał. Przyznał, że zamówione opinie konstytucjonalistów były zróżnicowane, ale publikacja uchwały PKW określiła stan konstytucyjny i umożliwiała wycofanie poprawki. "Uważam, że tak Senat powinien pracować, nie powinien przechodzić do porządku dziennego nad wątpliwościami" - podkreślał Borowski. Zreferował też najważniejsze poprawki komisji, nad którymi, jak przyznał, "trochę zaciążył duch podejrzliwości, że pewne rozwiązania w tej ustawie mogą być wykorzystane w sposób niegodny, niewłaściwy". Podkreślał, że przyjęte poprawki m.in. określają, że marszałek Sejmu będzie musiała kalendarz wyborczy ustalać w porozumieniu z PKW, a zarówno na rejestrację komitetu wyborczego, jak i na rejestrację kandydata będzie 10 dni. Gdyby nie ta poprawka, przekonywał, "marszałek mogła czas na zbieranie podpisów wyznaczyć niezwykle krótki, praktycznie zaporowy". "Pakiet wyborczy musi być pokwitowany przez wyborcę" Inna z poprawek określa, że to PKW, a nie minister zdrowia będzie decydować, że na określonym terenie będą tylko wybory korespondencyjne. Kolejna przesądza, że pakiet wyborczy musi być pokwitowany przez wyborcę, inna zwiększa czas antenowy w radiu i telewizji na kampanię, kolejna zwiększa minimalną liczbę członków obwodowych komisji wyborczych z 3 do 5. Kolejna poprawka zakłada podwyższenie limitu wydatków dla "nowego" komitetu wyborczego (nie startującego w wyborach 10 maja) z 50 proc. standardowej kwoty do 75 procent. Jeszcze inna z przyjętych poprawek, referował Borowski, zakłada, że koszty, które samorządy będą ponosiły w związku z wyborami będą zrefinansowane, bo zostaną potraktowane jako zadania zlecone. "Jeśli te poprawki zostałyby przyjęte przez Sejm, będziemy mieli gwarancje, że te wybory nie będą budzić wątpliwości" - mówił Borowski. "Zwracam się do posłów z PiS, aby poważnie potraktowali to, co komisje proponują" - dodał. Jako sprawozdawca mniejszości wystąpił wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS), apelując o przyjęcie jeszcze tylko jednej poprawki - zakładającej precyzyjne ustalenie, w jaki sposób zostaną sfinansowane działania Poczty Polskiej, która bierze udział w przeprowadzeniu procesu wyborczego. "Chodzi w tej poprawce, byśmy dokładnie określili, z jakiej części budżetu będzie wynagrodzona Poczta Polska i jaka będzie podstawa naliczenia należnych operatorowi środków" - mówił Pęk. "To tak wyglądało, jakbyście państwo chcieli się odegrać na Poczcie Polskiej" - komentował sprzeciw wobec tej poprawki.