Biernacki powiedział, że lista, która wynika z audytu w służbach za okres 8-letnich rządów PO, nie oznacza, że w tych przypadkach zostało złamane prawo. Dopiero po ewentualnym skierowaniu zawiadomień i ocenie tych materiałów w prokuraturze będzie można mówić, czy doszło do złamania prawa - podkreślał po piątkowych obradach sejmowej komisji ds. służb specjalnych."Minister Kamiński nie zakwestionował prawidłowości rozpoczęcia tych postępowań, tylko w dwóch wypadkach według niego środki były zbyt duże i zbadano zbyt szeroką strefę" - powiedział Biernacki pytany przez PAP. "Kwestia jest nie w legalności, tylko w skali" - dodał. "Nie było nielegalnych czynności operacyjno-rozpoznawczych, ani też śledczo-rozpoznawczych wobec dziennikarzy; nie stwierdzono ich" - podkreślił. Zaznaczył, że podczas komisji nie podano, jakich spraw dotyczyły te przypadki inwigilacji. Podkreślił jednak, że gdyby choć w jednym przypadku okazało się, że prawo zostało złamane, byłoby to naganne, za co należy się wstydzić i wyciągnąć konsekwencje. W jego ocenie sprawą powinna się zająć sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka. Powinna ona zapoznać się z informacją prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w tej sprawie - ocenił. Jego zdaniem nie jest potrzebna do tego komisja śledcza. Biernacki podkreślił, że przez 8 lat państwo było bezpiecznie i obywatele funkcjonowali bezpiecznie. "Były wpadki - nie ukrywajmy, jak słynna afera taśmowa, nieszczęsne wejście do +Wprost+, tego typu sprawy" - dodał.