Wczoraj prominentni politycy Platformy, z byłą szefową NBP Hanną Gronkiewicz-Waltz na czele, sugerowali, że Belka powinien ustąpić - tak samo, jak pracę stracą ministrowie i urzędnicy, którzy dali się nagrać w restauracyjnej aferze taśmowej. Również Marek Belka został nagrany w trakcie kolacji - z ówczesnym ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem. Minister pytał szefa NBP, czy może pomóc Platformie pompując do gospodarki większe pieniądze.Belka nie odmówił, podał nawet cenę za taki ruch - to dymisja skonfliktowanego z nim ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego.Poza tym prezesowi NBP udało się tam obrazić całą Radę Polityki Pieniężnej, której pracami kieruje.To przekreśliło szanse Marka Belki na reelekcję. Po upływie jego kadencji w czerwcu przyszłego roku Belka odejdzie z banku. Nie ma zamiaru ustępować wcześniej. A jako, że jest praktycznie nieodwoływalny - zapewne mu się to uda. Wczoraj premier Ewa Kopacz poinformowała, że z funkcji w rządzie zrezygnowali ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera zrezygnował Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki (pozostaje szefem KPRM). Decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski. Zmiany w rządzie i Sejmie nastąpiły po publikacji w internecie materiałów ze śledztwa z tzw. afery podsłuchowej. (mpw) Krzysztof Berenda