Marcin Zaborski, RMF FM: Panie pośle, co się stało z pana wrażliwością społeczną? Marek Ast, poseł Prawa i Sprawiedliwości: - Cały czas myślę, że jest duża. Duża? Nic się nie zmieniło? - Duża tak, jak wrażliwość społeczna rządu Mateusza Morawieckiego. No to czas powiedzieć "sprawdzam". Rok 2014. To pan - jako poseł opozycji - idzie do Trybunału Konstytucyjnego i mówi tak: "Alarm! Rząd PO-PSL wprowadził przepisy, które dzielą opiekunów osób z niepełnosprawnością na tych lepszych i gorszych. Na tych, którzy dostają więcej pieniędzy i tych, którzy dostają pieniędzy mniej". Pamięta pan to wszystko? - Tak, tak. Mam tutaj wniosek, który pan wtedy zaniósł do Trybunału Konstytucyjnego. Marek Ast jako przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości, no i teraz minęło trochę czasu i co? Dzisiaj pan nie krzyczy, że alarm, że nic się nie zmieniło? - Ale te propozycje, które zostały przez rząd przedstawione, idą właśnie w tym kierunku, aby... Nie, nie. Te propozycje nie mają nic wspólnego z tamtym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego i pan jako prawnik o tym doskonale wie, nie oszukujmy słuchaczy. - Sytuacja każdego niepełnosprawnego jest inna. Ta pomoc rzeczywiście powinna trafiać kierunkowo. Natomiast też pamiętamy postulaty osób protestujących... Nie, nie. Bez szklenia, panie pośle. Pan się aż uśmiecha, słuchacze tego nie widzą. Wyrok TK mówi, że te przepisy trzeba zmienić "bez zbędnej zwłoki". To był rok 2014, październik. Od tego wyroku minęły 3 lata 7 miesięcy i 15 dni. Prawo i Sprawiedliwość rządzi. Przez dwa i pół roku ma większość w Sejmie, Senacie, ma prezydenta, i co? I nic? - Nie, myślę że resort stosowny przygotuje zmiany. Po to są wyroki Trybunału Konstytucyjnego, aby je wykonywać. Tym bardziej, że sprawa toczyła się na wniosek Prawa i Sprawiedliwości. No właśnie. I to pan przed Trybunałem Konstytucyjnym mówił, że "zostały naruszone zasady demokratycznego państwa prawa, czyli zasada sprawiedliwości społecznej, równości wobec prawa i obowiązek zapewnienia osobom niepełnosprawnym pomocy w zabezpieczeniu egzystencji". Wtedy pan tak mówił, i co? Przez dwa i pół roku godzi się pan na to, żeby zasady demokratycznego państwa prawa były łamane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości? - Nie, cały czas podtrzymuję te słowa, które zostały zawarte we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał Konstytucyjny podzielił wówczas w części nasze wątpliwości, cytował to już pan redaktor. Stąd też oczekiwanie jest takie, że ze strony rządu będzie propozycja nowelizacji przepisów. Ale rządzi rząd PiS, pana partii, panie pośle. Pamiętam, kiedy w kampanii wyborczej politycy PiS-u mówili: 'Odrzucamy myślenie, że się nie da, odrzucamy imposybilizm. Absolutnie da się. Wystarczy tylko chcieć, wystarczy zadziałać'. Dwa i pół roku działacie i się nie dało. - Skala problemów jest też bardzo duża. Myślę, że te zdarzenia, które miały miejsce, z całą pewnością tę inicjatywę ustawodawczą przyspieszą. Nie dało się, panie pośle, tego zrobić przez dwa i pół roku, taka jest prawda. - Ale z całą pewnością się da przez najbliższe półtora roku. Pan poseł Stanisław Pięta stanie przed komisją etyki PiS? - Nie, dlatego że został zawieszony w prawach członka, a postępowanie dyscyplinarne wszczął rzecznik dyscypliny partyjnej Karol Karski. Czyli ewentualnie w grę wchodzi koleżeński sąd dyscyplinarny? - Tutaj poszły już sprawy dalej, bo komisja etyki może wnioskować o wszczęcie takiego postępowania, ale w tym wypadku zareagował prezes - bo to prezes partii kieruje konkretne sprawy do komisji etyki. Trochę to trwało. - Podjął decyzję bez kierowania sprawy pana posła Pięty do komisji etyki, tylko od razu skierował do rzecznika dyscypliny Karola Karskiego, który poinformował, że w tej sprawie zbiera dokumenty. Przede wszystkim najważniejsza będzie tutaj rozmowa z panem posłem Stanisławem Piętą. Ale komisja etyki chyba trochę zaspała. Bez prezesa ani rusz, nawet jak jest w szpitalu, to musi prezes, bo komisja etyki nie widzi problemu. - Komisja etyki nie może podejmować działań z własnej inicjatywy, zawsze działa na wniosek - takie są zasady. Czyli nawet jakbyśmy bardzo chcieli, to byśmy tych działań podjąć nie mogli bez stosownego wniosku. Pan panie pośle zna panią Izabelę Pek, tak? - Nie. Bo to ta osoba opisana przez dziennik "Fakt", opisana jako kochanka posła Pięty, spotykała się z różnymi politykami Prawa i Sprawiedliwości, więc o to pytam. Ale ona tez będzie proszona o wyjaśnienia w całej sprawie? - Pani, o której pan mówi, nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości z tego, co wiem. W każdym bądź razie jej postępowanie przecież nie dotyczy... Dotyczy pana posła i... I to on się będzie tłumaczył? - ...i tutaj gospodarzem tego postępowania będzie, tak jak powiedziałem, rzecznik dyscypliny. Od niego będzie zależało, z kim będzie w tej sprawie rozmawiał, od kogo będzie przyjmował wyjaśnienia. To on o tym decyduje. PiS chce, żeby zmieniły się przepisy o tym, jak pracują posłowie, jak pracują senatorowie. Chodzi o to żeby ich zachowanie licowało z powagą pełnionych funkcji - taki jest pomysł na zmianę przepisów. Nie tylko na sali posiedzeń, ale też w miejscach bezpośrednio związanych z wykonywaniem mandatu. I tu się zastanawiam, czy takim miejscem bezpośrednio związanym z wykonywaniem mandatu posła i senatora, jest hotel sejmowy? - Hotel sejmowy w tej części, w której posłowie mieszkają - myślę tutaj o pokojach zajmowanych przez posłów - jest terenem prywatnym. Tutaj trudno jest mówić o tym, że jest to miejsce wykonywania mandatu poselskiego. Ale poseł Andrzej Matusiewicz w Sejmie, przy okazji prac nad tą ustawą, mówi tak: "To ma dotyczyć tylko tutaj naszej pracy w obrębie, jakim zarządza Kancelaria Sejmu, czy też Kancelaria Senatu". Hotelem sejmowym, jak by nie było, zarządza. Zwracają na to uwagę chociażby posłowie opozycji. - Wydaje mi się, że tego rodzaju wątpliwości powinny zostać rozstrzygnięte w trakcie prac legislacyjnych. To jest pytanie, czy ta ustawa pozwoli na ukaranie posła Piętę? - Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, dlatego że posłowie mieszkają zarówno w hotelu, jak i poza domem poselskim, w mieszkaniach wynajmowanych w Warszawie, no i chyba trudno byłoby powiedzieć, że te mieszkania są również miejscem, które byłoby objęte rygorami tych przepisów. No to czarno na białym - te przepisy nie pozwolą na wchodzenie do mieszkań posłów, czy to w hotelu sejmowym, czy to w ich mieszkaniach prywatnych? - Tak zawsze było i tak powinno zostać. Panie pośle, idzie mundial i pytanie, co pan zrobi? Znów będzie pan oglądał mecze na tablecie w czasie obrad sejmowych? - Podejrzewam, że w trakcie mundialu będzie więcej osób, które będą śledzić grę naszej reprezentacji i innych reprezentacji. Jednak to jest wydarzenie, które odbywa się raz na cztery lata. Polacy są kibicami i posłowie również. I będą przerwy w obradach na czas meczów Polaków? - Pewnie bardziej lub mniej ukradkowo posłowie będą zerkali na ekrany tabletów, śledząc wyniki. To może marszałka poprosić, żeby ogłosił przerwę? - Ale też posiedzeń w trakcie mundialu chyba nie będzie aż tyle, aby one zakłóciły możliwość kibicowania. Marek Ast: Zakłócanie porządku w trakcie spotkań wymaga interwencji Poseł Prawa i Sprawiedliwości w internetowej części odniósł się też do zarzutów opozycji dotyczących spisywania przez policję na terenowych spotkaniach PiS osób, które dociekliwie pytają lub demonstrują swoje niezadowolenie wobec polityki obecnej partii rządzącej. Marek Ast powiedział, że to normalne i że "zakłócanie porządku w trakcie spotkań wymaga interwencji". Poseł był też pytany przez Marcina Zaborskiego o to, gdzie spędził rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 roku. Odpowiedział: "W swoim biurze poselskim przyjmowałem wyborców" i dodał, że "okrągłostołowe zmiany zostały przez polskie elity zahamowane".