Ekspertka z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oceniła, że premier nakreśliła w swoim expose niezwykle ambitny plan na pierwsze 100 dni rządów PiS, którego clou miały być reformy o charakterze społecznym, adresowane do elektoratu socjalnego tej partii. Jako sprawy do realizacji w tym okresie Szydło wymieniła: wprowadzenie dodatku 500 zł na dziecko, obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie minimalnej stawki za godzinę pracy i kwoty wolnej od podatku oraz wprowadzenie bezpłatnych leków dla seniorów. Zdaniem politolog, mimo tych zapowiedzi rządząca partia skoncentrowała się jednak na sferze politycznej, a nie socjalnej. - Było to raczej "100 dni PiS", a w mniejszym stopniu 100 dni rządu Beaty Szydło. To był czas, który zdominowały inicjatywy poselskie dotyczące zmian systemowych. Gdyby nie to, że projekt 500 plus, to można by w sposób jeszcze bardziej zdecydowany powiedzieć o dominacji posłów PiS niż rządu - oceniła. Według Marciniak, w czasie pierwszych 100 dni rządu należy odnotować wystąpienie Szydło w Parlamencie Europejskim. Ekspertka określiła je jako "zapowiedź możliwości prowadzenia zdecydowanej polityki, zarówno zewnętrznej jak wewnętrznej". - Warto podkreślić, że były momenty takie jak wystąpienie w Brukseli, w którym obroniła się jako premier, lider polityczny, osoba mająca poglądy na to, co w Polsce się dzieje i potrafiąca w sposób zdecydowany tych poglądów bronić - wyjaśniła. Politolog przyznała natomiast, że jej ocena kompetencji przywódczych Szydło wobec własnych ministrów "jest o wiele bardziej umiarkowana". Jak mówiła dlatego, że widać przede wszystkim aktywność poszczególnych ministrów z tych resortów, które mają związek z problematyką, jaką aktualnie zajmują się posłowie. "Są bardziej niezależnymi ministrami niż członkami rządu Beaty Szydło" Marciniak określiła obecną radę ministrów jako "drużynę w procesie budowania", bo - w jej ocenie - jest to grupa osób, które "bardziej są niezależnymi ministrami niż członkami rządu Beaty Szydło". Jak zauważyła, sondaże wskazują na utrzymujące się, stosunkowo wysokie poparcie dla rządu i PiS, które jest w dalszym ciągu liderem wśród partii politycznych. Przypomniała, że w badaniach opinii społecznej rząd popiera ok. 35 proc. badanych, ale ma on niemal tyle samo krytyków. - Utrzymać po 100 dniach względnie stabilne poparcie, to jest jakieś osiągnięcie. Tyle, że ambicje były większe - stwierdziła. Za istotne uznała również to, że w tym czasie "na niespotykaną skalę" została zmobilizowana opozycja nie parlamentarna a obywatelska. - Jakby nie było jest to rezultat działań polityków PiS - mówiła. W jej ocenie, rządząca partia nie może przymykać oczu na kształtującą się opozycję obywatelska, jeśli myśli o wygraniu kolejnych wyborów. Natomiast - jak mówiła - wśród polityków PiS obecnie przeważa raczej narracja, że wszyscy, którzy się nimi nie zgadzają albo nie rozumieją tej polityki albo są przeciwni dobrej zmianie. - To nie jest retoryka, która rozszerza poparcie. Raczej zamyka je na poziomie wypracowanym w kampanii wyborczej - tłumaczyła Marciniak.