Sekwencja zdarzeń była następująca. W połowie czerwca pojawił się komunikat Prokuratury Krajowej w sprawie wniosku o uchylenie immunitetu posłowi Marcinowi Romanowskiemu. Ma na nim ciążyć 11 zarzutów z czasów, gdy zajmował się Funduszem Sprawiedliwości. Gdy sprawa trafiła do Sejmu, wszystko potoczyło się błyskawicznie: 12 lipca Sejm uchylił mu immunitet poselski, trzy dni później doszło do zatrzymania, a w nocy z 16 na 17 lipca opuścił areszt. Co poszło nie tak z punktu widzenia prokuratury? Stronnicy Romanowskiego od początku deklarowali, że uchylenie immunitetu poselskiego to za mało, bo chroni go też immunitet europejski. Poseł jest bowiem członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Tyle tylko, że Prokuratura Krajowa niejako pominęła ten fakt, bazując na opiniach prawnych, które sugerowały, że posła chroni immunitet Rady Europy wyłącznie podczas posiedzeń. Sąd uznał jednak inaczej i Romanowski wyszedł na wolność. Prof. Uziębło: Poważne uchybienie Prokuratury Krajowej - Prokuratura Krajowa nie działała profesjonalnie. To niewątpliwie poważne uchybienie PK. Z punktu widzenia politycznego to porażka ministra Adama Bodnara. Z drugiej strony triumf pana mecenasa Marcina Romanowskiego jest trochę przedwczesny, bo to nie jest stwierdzenie braku podstaw dowodowych, a "jedynie" błąd formalny - tłumaczy Interii prof. Piotr Uziębło z Uniwersytetu Gdańskiego. Na czym polegał błąd formalny, który zdecydował, że Romanowski opuścił areszt? Podstawą była właśnie kwestia immunitetu. - Jest spór co do tego, jak traktować immunitet Rady Europy. Gdyby traktować go literalnie, to immunitet obowiązuje wyłącznie w czasie posiedzeń Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, ale też w momencie dojazdu na posiedzenie. Niektórzy podchodzą do wykładni funkcjonalnej i traktują ten immunitet jako obejmujący całą sesję roczną. Stanowisko przewodniczącego jest tą drugą opcją, ale wśród prawników nie ma jednomyślności - nakreśla prof. Uziębło. - Ewidentnie Prokuratura Krajowa nie dopełniła obowiązku. Powinna poinformować Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy i wskazać na interpretację, którą przyjmuje w zakresie tego immunitetu. To ewidentne niedopatrzenie PK - nie ma wątpliwości konstytucjonalista. Prokurator Krajowy tym razem zwróci się do ZPRE Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk przekonywał na środowej konferencji prasowej, że nie ma mowy o żadnej kompromitacji kierowanej przez niego instytucji. Podkreślił, że sprawa immunitetu Rady Europy nie była dotąd w Polsce rozpatrywana, ale po decyzji sądu zamierza zwrócić się do przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z wyjaśnieniami. - Dzisiaj zwrócę się do przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ze stosownym wystąpieniem, informacją przedstawiającą okoliczności sprawy, przedmiot postępowania odnośnie posła Romanowskiego, zarzuty, które chcemy mu przedstawić, a także okoliczności temporalnych, czyli kiedy te zdarzenia miały miejsce i czy miały one związek ze sprawowaniem przez posła mandatu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - wymienił prokurator. Czy można ponownie zatrzymać Romanowskiego? Działania prokuratury można odczytać jako zapowiedź kolejnej próby zatrzymania Romanowskiego. Obrońcy polityka przekonują natomiast, że powtórne zatrzymanie nie będzie możliwe. - Marcin Romanowski oczywiście może być ponownie zatrzymany. Jeśli zgodzi się na to Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, to taka sytuacja może mieć miejsce - uważa prof. Uziębło. Środowisko Romanowskiego, do którego należy m.in. inny były wiceminister sprawiedliwości z Solidarnej Polski Marcin Warchoł, wskazuje na art. 248 par 3. Kodeksu postępowania administracyjnego. Czytamy w nim, że "ponowne zatrzymanie osoby podejrzanej na podstawie tych samych faktów i dowodów jest niedopuszczalne". Czy więc na pewno można zatrzymać Romanowskiego raz jeszcze? - Mamy trochę inną sytuację. Zatrzymanie nie zostało potwierdzone przez sąd nie ze względu na to, że zarzuty były błędne, ale ze względu na immunitet. Potraktowano to jako przeszkodę formalną do rozpatrzenia samego wniosku. Wniosek nie był więc rozpatrywany pod kątem merytorycznym. Gdyby sąd odrzucił wniosek na podstawie przesłanek merytorycznych, to rzeczywiście drugi raz na tej samej podstawie prawnej człowieka zatrzymać nie można. W tym wypadku jednak argumenty merytoryczne w ogóle nie były weryfikowane przez sąd - rozstrzyga prof. Uziębło. Wpadka prokuratury, ale triumf Romanowskiego przedwczesny Wszystko wskazuje więc na to, że triumf stronników Romanowskiego jest przedwczesny, bo polityk znów może trafić za kratki. Sąd skupił się bowiem na formalnych aspektach sprawy. Zarzuty, które politykowi chce postawić prokuratura, nie zniknęły. Zmieniło się jedynie to, że Romanowski na kolejne ruchy prokuratury poczeka na wolności. - Zarzuty pewnie będą postawione te same, chyba że zostaną rozszerzone, bo sprawa jest rozwojowa. Pytanie czy pojawią się nowi świadkowie, nowe okoliczności, bo pojawiają się nowe informacje medialne. Nie ulega wątpliwości, że wydatki z Funduszu Sprawiedliwości dokonywane były, delikatnie mówiąc, w sposób wątpliwy, jeśli nie niezgodny z prawem - dodaje prof. Uziębło. Jedyne, co zmieniło się w sprawie, to polityczna atmosfera. Koalicja 15 Października sprawę Funduszu Sprawiedliwości traktowała bardzo poważnie, a Romanowski był tu głównym aktorem. Jego zatrzymanie miało być symbolem, że nowa władza konkretnie wzięła się za rozliczenie starej ekipy rządzącej. Po Romanowskim - jak zapowiadali politycy koalicji - miał przyjść czas na następnych. Zamiast tego doszło do falstartu Prokuratury Krajowej, który idzie na konto prokuratora generalnego Adama Bodnara. PiS natomiast złapało wiatr w żagle. Jak przekazał nam rzecznik prasowy tej formacji Rafał Bochenek, partia będzie poruszała tę sprawę na arenie międzynarodowej - na Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, w Europejskim Trybunale Praw Człowieka oraz w Międzynarodowym Trybunale Karnym. Temat jest więc rozwojowy, tym bardziej, że w areszcie wciąż przebywa ks. Michał Olszewski, który również jest podejrzewany o nieprawidłowości związane z Funduszem Sprawiedliwości. Środowisko Suwerennej Polski i PiS przekonuje, że ksiądz jest torturowany. Służba Więzienna wydała natomiast komunikat, że duchowny nie zgłaszał żadnych uwag. Kontratakować zamierza też sam Marcin Romanowski, który napisał w serwisie X: "W związku z moim bezprawnym zatrzymaniem, wspólnie z mec. Bartoszem Lewandowskim będziemy kierować zawiadomienie do prokuratury, także na prawników, którzy na zlecenia Arkadiusza Myrchy napisali opinie prawne". Łukasz Szpyrka