Marcin Duma: - Bezrobocie jako problem młodych ludzi ma aż 74 proc. wskazań. To pokazuje, że Polacy tutaj upatrują głównego problemu młodych ludzi. Oczywiście, jest to nie tylko związane z doświadczeniami własnymi, ale też z wyciąganiem wniosków na podstawie tego, co się dzieje w przestrzeni medialnej. Cały czas się słyszy, że młodym ludziom trudno znaleźć pracę i, że obecny model kształcenia nie gwarantuje zatrudnienia.- Jeśli spojrzymy na dane o bezrobociu wśród młodych ludzi, to jest ono wyższe niż w innych grupach wiekowych i to nasze badanie odzwierciedla. - Nie dziwi więc, że wśród pozostałych problemów najczęściej wskazywane są brak środków na usamodzielnienie się czy brak możliwości rozwoju zawodowego. Widać, że jeśli młody człowiek tę pracę ma, to niekoniecznie taką, jaką by chciał. - Jeśli spojrzymy, jak sami młodzi ludzie oceniają swoje problemy, to widzimy, że oni postrzegają je trochę inaczej. Najmłodsi (18-24 lata) na równi z bezrobociem wskazują na tzw. umowy śmieciowe, jak również na brak perspektyw na rozwój zawodowy. Ci trochę starsi już nie uważają, że umowy śmieciowe są tak dużym problemem. Może dlatego, że już trochę w życiu doświadczyli i patrzą na tę formę zatrudnienia trochę inaczej: że skoro daje możliwość zarobkowania, to wcale nie jest taka najgorsza. - Warto podkreślić, że w grupie 25-34 lata jest więcej wskazań na brak perspektyw na rozwój zawodowy. To na pewno jest związane z tym, że społeczeństwo się starzeje i że wydłużyliśmy wiek emerytalny, tym samym utrwalając struktury w miejscu pracy. Im dłużej starsi pracownicy pozostają w zakładzie, tym droga do awansu się wydłuża. - W tej grupie więcej jest tez wskazań na brak środków na założenie rodziny. Widać tutaj, jak z wiekiem badanych zmieniają się ich priorytety. Opracowanie: Mateusz Lubiński