TSUE postanowieniem z 22 grudnia ub.r. uznał za niedopuszczalne wnioski z pytaniami prejudycjalnymi, z którymi latem 2020 r. wystąpiła do niego Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Pytania zadano wówczas w związku z pozwami o ustalenie nieistnienia stosunku służbowego sędziów SN. Pytania do TSUE sformułowano po posiedzeniach niejawnych w lipcu 2020 r., na których Izba Pracy zajmowała się dziewięcioma pozwami o stwierdzenie nieistnienia stosunku służbowego sędziego SN. Pozwy dotyczyły przede wszystkim sędziów z izb tego sądu powstałych w 2018 r. Na posiedzeniach miały być m.in. rozpoznane wnioski o przekazanie tych pozwów do ówczesnej Izby Dyscyplinarnej SN. Dlatego na przykład jedno z tych pytań dotyczyło właśnie dopuszczalności przekazania akt spraw do Izby Dyscyplinarnej w sytuacji zawieszenia stosowania przepisów ustawy o SN przez postanowienie TSUE. "Kolejna grupa pytań prejudycjalnych dotyczy zgodności z prawem unijnym przepisów nowelizacji ustawy o SN z 20 grudnia 2019 r. i zakazu kwestionowania umocowania sądów (...), który uzasadniony został ochroną tożsamości konstytucyjnej Państwa Członkowskiego" - informował wówczas SN. "Problem z punktu widzenia wymagań prawa UE" Jak natomiast poinformował SN po otrzymaniu grudniowego postanowienia TSUE, europejski trybunał stwierdził, że "przedstawione pytania zmierzają faktycznie do podważenia ważności powołania sędziów SN". "W ocenie Trybunału sąd odsyłający nie ma kompetencji umożliwiającej orzeczenie w przedmiocie zgodności z prawem aktu powołania na urząd sędziego. W orzeczeniu podkreśla się, że nie zawsze brak możliwości kontroli sądowej procesu nominacyjnego sędziów stanowi automatycznie 'problem z punktu widzenia wymagań prawa UE'" - zaznaczono w informacji SN. Wskazano w niej, że "na gruncie prawa krajowego ogół jednostek nie jest i nigdy nie był uprawniony do podważenia powołania sędziego w drodze bezpośredniego powództwa o stwierdzenie nieważności lub o unieważnienie takiego powołania". Jak ponadto zaznaczono, TSUE m.in. "zwrócił uwagę, że sąd odsyłający sformułował pytania w odniesieniu do kwestii prawnych pojawiających się w ramach postępowań odrębnych względem sporów rozpatrywanych w postępowaniach głównych, a jest to niedopuszczalne w ramach postępowania prejudycjalnego". Manowska: Teraz SN powinien zachować się konsekwentnie Prezes Manowska zapytana o to, jakie znaczenie może mieć grudniowe orzeczenie TSUE, odpowiedziała, że "to zależy od podejścia tych, którzy kwestionują status sędziowski 'nowych' sędziów". - Dotychczas, wbrew forsowanym w przestrzeni medialnej półprawdom, nie zapadło żadne orzeczenie kwestionujące nasz status. W SN zapadła natomiast w 2020 r. 'uchwała dwóch i pół Izb'. Stwierdzono w niej, że jesteśmy formalnie sędziami, ale niezdolnymi do orzekania i uzależniono dalsze kroki od odpowiedzi TSUE w tej sprawie. I właśnie Trybunał odpowiedział - powiedziała prezes Manowska. Według niej "teraz SN powinien zachować się konsekwentnie". - SN powinien pochylić się nad tym postanowieniem TSUE i przyznać, że powołania sędziowskie dokonane przez prezydenta na wniosek KRS i płynący stąd mandat do orzekania są niewzruszalne. Moim zdaniem, w tym postanowieniu TSUE potwierdził kolejny raz właśnie niewzruszalność nominacji sędziowskich - podkreśliła Manowska. Dopytywana, kiedy i w jaki sposób SN powinien zająć się tą kwestią, Manowska odpowiedziała, że według niej powinien to zrobić pełny skład Sądu Najwyższego. - I będę o to wnioskowała. Nie wiem jednak jeszcze kiedy - zaznaczyła. Przyznała, że obecnie w SN może nie być możliwe przyjęcie takiej uchwały przez cały sąd. - Kropla jednak drąży skałę, a ja jestem cierpliwa - dodała Manowska. Grudniowe postanowienie TSUE TSUE w swoim grudniowym postanowieniu odwołał się do swojego wcześniejszego orzeczenia z 22 marca ubiegłego roku. Już wówczas ten Trybunał w związku z innymi pytaniami Izby Pracy SN stwierdził niedopuszczalność wniosku polskiego sądu o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym mającego wyjaśnić, czy prawo Unii przyznaje mu uprawnienie, którego nie posiada na gruncie prawa polskiego. Wtedy również chodziło o ustalenie nieistnienia stosunku służbowego sędziego z powodu wadliwości aktu powołania tego sędziego. "Przedstawione przez sąd krajowy pytania nie odpowiadają obiektywnej potrzebie rozstrzygnięcia zawisłego przed tym sądem sporu" - ocenił wtedy TSUE.